
Zmiany w spółdzielniach mieszkaniowych. Kto będzie mógł głosować w twoim imieniu?
Projekt ustawy przygotowany przez resort Krzysztofa Paszyka zakłada, że pełnomocnictwa będą mogły być udzielane jedynie osobom bliskim członka spółdzielni, takim jak: małżonek, dzieci, wnuki, rodzice, dziadkowie, rodzeństwo oraz dzieci rodzeństwa. Dodatkowo, w imieniu spółdzielcy głos mogliby oddawać również jego adwokaci.
Propozycje te są wynikiem prac sejmowego zespołu, który od miesięcy wsłuchuje się w głosy zarówno prezesów spółdzielni, jak i samych lokatorów. Jednak, jak się okazuje, spółdzielcy są rozczarowani zakresem zmian, które resort rozwoju zamierza wprowadzić w pierwszej kolejności.
Projekt budzi kontrowersje
Andrzej Cieślikowski (77 l.) z Olsztyna, członek spółdzielni mieszkaniowej Jaroty od 36 lat, w rozmowie z "Faktem" wyraża swoje niezadowolenie: - "Wiele kwestii rażąco wymagających korekty nie ruszono. Skupiono się głównie na pełnomocnictwach, które rzekomo mogą prowadzić do wrogiego przejęcia spółdzielni".
Zdaniem Cieślikowskiego, osoby zarządzające spółdzielniami postrzegają członków spółdzielni, którzy uczestniczą w walnych zgromadzeniach, jako zagrożenie dla swojej pozycji. "Prezesi boją się ludzi" – dodaje.
Czy projekt uwzględnia potrzeby mieszkańców?
Cieślikowski zwraca uwagę na fakt, że - "Do Ministerstwa Rozwoju i Technologii od dziesiątków lat wpływają skargi spółdzielców, które tam grzęzną". Jego zdaniem, projektowane przepisy nie uwzględniają kluczowych zmian w sposobie wyboru zarządu spółdzielni.
Od dawna pojawiają się postulaty, aby władze spółdzielni były wybierane w powszechnych wyborach, w których mogliby wziąć udział wszyscy spółdzielcy. Obecnie zarząd jest wybierany przez walne zgromadzenie lub radę nadzorczą, co, zdaniem krytyków, ogranicza realny wpływ mieszkańców na to, kto rządzi ich spółdzielnią.
Walne zgromadzenie w spółdzielniach mieszkaniowych to fikcja, jest ważne niezależnie od liczby obecnych, przyjdzie sam prezes i jest ważne. Demokracja socjalistyczna rodem z PRL-u kwitnie w spółdzielniach mieszkaniowych na masową skalę - mówi Cieślikowski, cytowany przez "Fakt".
Te mocne słowa wskazują na głębokie rozczarowanie spółdzielców i ich przekonanie o konieczności przeprowadzenia gruntownej reformy, która zapewni im realny wpływ na funkcjonowanie spółdzielni i wybór jej władz. Czy Ministerstwo Rozwoju i Technologii wsłucha się w te głosy i podejmie działania, które rzeczywiście poprawią sytuację mieszkańców?