Dziennikarze wskazują jednak na fakt, że Polsce zależy na gwarancji miejsc pracy w lokalnych fabrykach. Gdyby przetarg warty 13,5 mld zł wygrał jeden z dwóch konkurentów Airbus Helicopters – PZL-Mielec lub PZL-Świdnik, śmigłowce dla polskiej armii zostałyby wyprodukowane w polskich fabrykach. Chociaż Airbus Helicopters nie posiada zakładów produkcyjnych w naszym kraju, to obiecywał, że śmigłowce powstaną na warszawskim Okęciu, w zakładach, które należą do grupy Airbus. Montaż miałby odbywać się w Łodzi – przypomina tvn24bis.pl.
O tym, że Polska zrywa negocjacje w sprawie kupna śmigłowców wielozadaniowych Caracal, pisaliśmy 4 i 5 października. Media spodziewały się, że umowa kupna zostanie podpisana na przełomie sierpnia i września, ale przeciągnęły się negocjacje offsetowe. Ostatecznie nie doszło do porozumienia w kwestii zakupu.
Przeczytaj również: Rząd nie kupił Caracali. Co dalej ze śmigłowcami dla Polski?
Jeszcze przed zerwaniem kontraktu minister rozwoju Mateusz Morawiecki nie ukrywał, że negocjacje offsetowe, które rozpoczęły się we wrześniu ubiegłego roku, będą miały decydujący wpływ na decyzję Polski. - Nie sądzę, by groziły nam kary z powodu zamknięcia negocjacji – powiedział 5 października podczas uroczystości z okazji rozpoczęcia budowy fabryki baterii elektrycznych do samochodów firmy LG Chem w Biskupicach Podgórnych pod Wrocławiem.
5 października konkurentami koncernu z francuskim kapitałem były spółki o polskim rodowodzie: PZL-Mielec i PZL-Świdnik. Teraz mają one podstawy, żeby liczyć na ogłoszenie nowego przetargu. Konkurs na realizację inwestycji wartej 13,5 mld zł prawdopodobnie zostanie rozpisany od nowa.
Po wybraniu Airbusa PZL-Świdnik domagał się unieważnienia przetargu na drodze sądowej. Podjął odpowiednie kroki jeszcze w czerwcu. Również będący własnością Amerykanów Sikorsky i należący do niego PZL-Mielec liczyły na swój kawałek tortu. 11 lipca br. PZL-Mielec i Sikorsky podpisały porozumienie o współpracy z Polską Grupą Zbrojeniową (PGZ). Jeżeli Sikorsky i PZL-Mielec wygrałyby nowy przetarg, polskie siły zbrojne zostałyby wyposażone w wyprodukowany specjalnie dla nich helikopter S-70i™ BLACK HAWK.
Zobacz także: Negocjacje ws. Caracali zakończone. Rząd zrywa kontrakt
Politycy i przedsiębiorcy mieli wiele zastrzeżeń do wyników przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiego wojska. PiS złożył nawet doniesienie w prokuraturze o możliwości popełnienia przestępstwa przy przetargu. Szef MON Antoni Macierewicz zobowiązał się sprawdzić, czy przetarg trzeba będzie rozpisać ponownie. Uwagi do kontraktu zgłaszało także SLD. Dodatkowo kontrowersje wzbudzała wygórowana cena helikopterów. Rezygnacja ze śmigłowców wielozadaniowych na rzecz ogłoszenia kilku mniejszych przetargów dla poszczególnych jednostek polskich sił zbrojnych pozwoliłaby na zakup większej liczby maszyn. Inną kwestią jest to, że początkowo była mowa o 70 maszynach, ale okazało się, że śmigłowce Airbus Helicopters będą droższe niż się spodziewano.
PZL-Świdnik ma 60 lat doświadczenia w produkcji i modernizacji śmigłowców. Jego flagowym produktem jest W-3PL Głuszec. Polskie wojsko lądowe korzysta obecnie z ośmiu takich helikopterów. Śmigłowiec powstał dzięki współpracy PZL-Świdnik, Polskich Sił Zbrojnych oraz Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych. Spółka PZL-Świdnik należy do konsorcjum Leonardo-Finmeccanica, do dywizji Leonardo Helicopters (dawniej AgustaWestland). W 2010 r. PZL-Świdnik został nabyty przez AgustaWestland.
PZL-Mielec jest spółką zależną firmy Sikorsky, która należy do notowanej na nowojorskiej giełdzie grupy Lockheed Martin.
Źródła: pb.pl, superbiz.se.pl, logistyka.wnp.pl, lublin.wyborcza.pl, tvn24bis.pl, lotniczapolska.pl, money.pl