Według szefa tanich linii lotniczych Ryanair, Michaela O'Learego, latanie stało się "zbyt tanie", aby przynosić zyski. Winne takiego stanu rzeczy są ceny ropy i opłaty środowiskowe - pisze "Financial Times". Ostrzeżenie prezesa tanich linii zbiega się w czasie wraz ze wzrostem cen biletów w Europie i Stanach Zjednoczonych – podaje portal businessinsider.pl. Po zakończeniu pandemii pasażerów jest coraz więcej, a część przewoźników zmaga się ze strajkami pracowników i brakami kadrowymi.
- Zrobiło się zbyt tanio. Zauważam ten absurd za każdym razem, gdy lecę do Stansted - podróż pociągiem do centrum Londynu jest droższa niż cena biletu lotniczego - powiedział O'Leary w wywiadzie dla "Financial Times". Dodał, że oczekuje, iż połączenie wysokich cen ropy i opłat środowiskowych spowoduje wzrost średniej ceny biletu Ryanair z 40 euro do 50-60 euro.
Szef Ryanair za trudną sytuację obwinia też brexit. Jego zdaniem utrudnia to rekrutację pracowników z UE, a to z kolei wpływa na braki kadrowe. - Jest to bez wątpienia jedna z nieuniknionych konsekwencji katastrofy, jaką był Brexit - powiedział. - To było moje dzieło (uczynienie podróży lotniczych tanimi). Zarobiłem na tym mnóstwo pieniędzy. Ale ostatecznie nie wierzę, że podróże lotnicze są zrównoważone przy średniej cenie biletu wynoszącej 40 euro. Jest zbyt niska. Myślę jednak, że podróże lotnicze nadal będą tanie i przystępne przy cenach na poziomie 50 i 60 euro - podsumował O'Leary.