Po oskładkowaniu umowy zlecenia za poprzedniej kadencji rządu do Zakładu Ubezpieczeń Zdrowotnych wpłynęło ok. 390 mln złotych. Do końca roku kwota składek odprowadzonych z tytułu umów zleceń może sięgnąć 450 mln złotych – wylicza Dziennik Gazeta Prawna.
Związkowcy postulują, aby umowy o dzieło również zostały oskładkowane. Oksładkowania wszystkich rodzajów umów domaga się „Solidarność". Dzięki odprowadzaniu składek od wszystkich rodzajów umów śmieciowych dziełobiorcy mieliby zabezpieczenie na przyszłość, ponieważ mogliby odkładać pieniądze na emeryturę podobnie, jak inni pracownicy.
Przeczytaj również: Prezydent: Działamy tak, by najbiedniejsi w ogóle nie płacili podatków
- Już w 2012 roku złożyliśmy projekt oskładkowania umów cywilno-prawnych (o dzieło i zleceń) do pełnej wysokości. Dlaczego? Mamy w Polsce system emerytalny kapitałowy, czyli zależny od ilości wpłaconych tam składek. Każdy rodzaj aktywności zawodowej powinien zatem budować nasz kapitał emerytalny. Nawet z tygodnia naszej pracy. Ponadto stosowanie nieoskładkowanych umów cywilno-prawnych przez swoją taniość dyskryminuje umowy na etat, a przedsiębiorcy stosujący takie zatrudnienie stanowią nieuczciwą konkurencję dla tych, którzy zatrudniają zgodnie z kodeksem pracy. Oskładkowanie tych umów spowoduje, że nie będą one tak atrakcyjne dla przedsiębiorców i ci chętniej będą zatrudniali na umowy o pracę, które gwarantują pracownikom wyższe standardy – urlopy, zwolnienia lekarskie, ochronę sądu pracy, itp. – wyjaśnia Marek Lewandowski, rzecznik prasowy przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność". – Obecnie wejdzie w życie oskładkowanie zleceń do poziomu minimalnego wynagrodzenia. To dobry krok, ale zbyt mały. Trzeba oskładkować na tych samych zasadach co umowy kodeksowe wszystkie rodzaje prac – dodaje Marek Lewandowski.
O oskładkowanie umów o dzieło apaluje również Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. OPZZ argumentuje, że wiele osób pracujących w oparciu o umowy o dzieło nie może budować swojego zabezpieczenia emerytalnego.
– Pracodawcy próbują teraz na siłę zatrudniać pracowników na umowy o dzieło. Trzeba szybko z tym skończyć, by wszyscy, bez względu na tytuł wykonywanej pracy mieli takie same prawa, a w przyszłości wyższe emerytury – powiedziała Gazecie Prawnej Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ, członkini Rady Nadzorczej ZUS.
Ostatnio wiceminister pracy Marcin Zielenieck także poparł pomysł opodatkowania umów o dzieło podczas spotkania zespołu ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego. Jak poinformował DGP, obecnie projekt znajduje się na etapie konsultacji społecznych, a decyzja w kwestii oskładkowania umów o dzieło zostanie podjęta przez rząd do końca grudnia.
Zobacz także: Kwota wolna od podatku. Oni nie zapłacą podatku
Jednak nie wszystkim pomysł oskładkowania umów o dzieło przypadł do gustu. Przeciwni są przedstawiciele Związku Przedsiębiorców i Pracodawców czy Pracodawców RP. Powód? Zdaniem oponentów, wiele firm z sektora MŚP po prostu nie może sobie pozwolić na taki wydatek. Niektórzy uważają, że obowiązek odprowadzania składek od wszystkich rodzajów umów sprawi, że zacznie rozrastać się szara strefa. Ponadto przeciwnicy daleko posuniętego fiskalizmu zastanawiają się, jak miałoby wyglądać oskładkowanie długoterminowych kontraktów podpisanych w ramach zamówień publicznych. Składek nie chcą wreszcie płacić niektórzy dziełobiorcy. Wychodzą z założenia, że obowiązek odprowadzania składek od umów o dzieło spowoduje obniżenie ich zarobków.
Źródło: niezalezna.pl, gazetaprawna.pl