Strajk "zatrzyma całą Francję"?
Blisko półtora miliona Francuzów może wyjść na ulice w całym kraju, by zaprotestować przeciwko planowanemu podwyższeniu wieku emerytalnego - wynika z szacunków francuskiej policji. To szósty od początku 2023 roku protest zorganizowany przez związki zawodowe i środowiska lewicowe w tej sprawie. Inicjatorzy przekonują, że strajk "zatrzyma całą Francję".
W samym Paryżu, według szacunków CGT, we wtorkowych protestach wzięło udział 700 tys. osób. Zdaniem prefektury policji było ich 81 tys.
Francuski publiczny przewoźnik kolejowy SNCF odwołał 80 proc. pociągów, a niektóre połączenia międzynarodowe między Francją a Niemcami, Hiszpanią i Wielką Brytanią zostały odwołane – podaje agencja AFP. Ruch pociągów będzie zakłócony również w kolejnych dniach, gdyż związki zapowiadają kontynuację protestów – przewiduje SNCF.
Brutalna pacyfikacja protestujących we Francji
Od rana we wtorek (7.03.2023) strajkowali pracownicy rafinerii, blokując transporty paliwa. „Jeśli blokady będą kontynuowane, mogą doprowadzić do zamknięcia rafinerii z powodu braku miejsca na przechowywanie paliwa, a następnie do braków na stacjach benzynowych, nawet jeśli specjaliści uznali we wtorek ten scenariusz za mało prawdopodobny” – napisała agencja AFP.
Protestowali również pracownicy czterech francuskich terminali LNG oraz około jedna trzecia nauczycieli. W niektórych częściach kraju dochodziło do okresowych przerw w dostawach prądu. „Strajkujący odpowiadali za spadek produkcji o około 13 tys. MW w elektrowniach cieplnych i jądrowych” – dodaje AFP. Ponadto w Paryżu nie działało kilka spalarni śmieci, a wywóz odpadów został zablokowany w części stolicy.
W strajkach w całym kraju wzięło też udział około 25 proc. z 2,5 mln urzędników państwowych.
Związkowcy zapowiadali „historyczną mobilizację” i „rzucenie francuskiej gospodarki na kolana”. W niektórych miastach atmosfera podczas protestów była napięta, dochodziło do starć z policją.
W Rennes w północno-zachodniej Francji demonstracja przerodziła się w konfrontację między policją a około 400 protestującymi, w większości młodymi, ubranymi na czarno i z zasłoniętymi twarzami. W stronę policji poleciały kamienie i petardy, a funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i armatek wodnych. Prefektura podała, że aresztowano 11 osób.
W Lyonie w południowo-wschodniej części kraju, gdzie demonstrowało około 25 tys. osób, rannych zostało 35 policjantów. Funkcjonariusze aresztowali 6 demonstrantów. Z kolei w Nantes w północno-zachodniej Francji policja zatrzymała 11 osób.
W Paryżu na placu Włoskim doszło do zamieszek pomiędzy demonstrantami a policją, jednak około godz. 19 media informowały, że sytuacja się uspokoiła, a ludzie opuszczają plac.
Podczas demonstracji dochodziło również do nieszczęśliwych wypadków, jak ten w Saint-Etienne, gdzie protestujący 40-letni mężczyzna z flagą konfederacji związkowej CGT upadł na głowę z posągu przy ratuszu. Poszkodowany został zabrany w „bardzo poważnym stanie” do szpitala.
Dwie trzecie Francuzów nie chce podwyższenia wieku emerytalnego
Według informacji dziennika „Le Figaro”, powołującego się na źródło związkowe, kolejnym dniem mobilizacji przeciwko reformie emerytalnej, podnoszącej wiek emerytalny z 62 do 64 lat, ma być sobota.
Jak donosi BBC, mimo protestów społecznych rząd jest zdeterminowany, by przeprowadzić planowaną reformę, dlatego organizujące rozruchy związki zawodowe i środowiska lewicowe są zacięte, by podsycać do większego zaangażowania pracowników w strajki. "Mimo całego hałasu i sporadycznych zakłóceń, kampania nie wyrządziła gospodarce wielkich szkód" - podkreśla brytyjska prasa.
Ogólnie - jak prezentują wyniki badania - zwolennikami pozostania przy obecnym wieku emerytalnym jest dwie trzecie Francuzów. Z sondażu pracowni Elabe dla prywatnej stacji telewizyjnej BFM TV wynika, że większość Francuzów popiera strajki przeciwko podwyżce wieku emerytalnego. 56 proc. z nich opowiada się za demonstracjami, a 59 proc. zgadza się z blokadą kraju przez protestujących.
We Francji wiek emerytalny dla obu płci wynosi 62 lata, lecz jeszcze w 2010 roku wynosił 60 lat. Rząd premier Elisabeth Borne zaproponował na początku stycznia reformę, podwyższającą ten próg do 64. roku życia, z uwagi na rosnące koszty gospodarcze i wydłużającą się średnią długość życia.