Z harmonogramu obrad Sejmu wynikało, że posłowie zagłosują 20 kwietnia o godz. 10 nad projektem ustawy dotyczącej likwidacji OFE. Ostatecznie ten punkt ten wycofano z głosowań.
Likwidacja OFE
Rządowy projekt zmian w ustawach w związku z przeniesieniem środków z otwartych funduszy emerytalnych na indywidualne konta emerytalne zakłada, że każdy uczestnik OFE będzie miał do wyboru dwie możliwości. Domyślnie będzie to przeniesienie środków z OFE na indywidualne konto emerytalne (IKE) przy pobraniu z nich 15 proc. w formie - jak to określa rząd - opłaty przekształceniowej. Pieniądze te będą dziedziczone, ale dalsze wpłaty na IKE będą wyłącznie dobrowolne; nie trafią tam już żadne części późniejszych składek emerytalnych.
Druga możliwość to złożenie deklaracji o przeniesieniu swoich środków na rachunek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, działającego w imieniu i na rzecz Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Te pieniądze przestają być dziedziczone. Zostaną zapisane na indywidualnym koncie prowadzonym w ZUS, a odpowiadające im aktywa trafią do Funduszu Rezerwy Demograficznej.
Podczas sejmowej debaty posłowie PiS przekonywali, że nowe przepisy stanowią naprawę systemu emerytalnego, który w 2014 roku, za czasów rządów PO-PSL, został nadwyrężony transferem większości środków z OFE do ZUS. Zdaniem wiceministra funduszy i polityki regionalnej Waldemara Budy nowe przepisy mają odbudować zaufanie do państwa po przetransferowaniu z OFE do ZUS 152 mld zł bez zgody Polaków. Zwrócił ponadto uwagę, że projekt daje Polakom prawo wyboru - IKE bądź ZUS. "To uczciwe postawienie sprawy" - ocenił wiceminister.
Przygotowane przez rząd rozwiązania krytykowała cała opozycja. Najwięcej emocji wzbudziła tzw. opłata przekształceniowa w wysokości 15 proc., którą trzeba będzie zapłacić, wybierając IKE. Posłowie opozycji nazywali opłatę przekształceniową "prowizją od oszczędności", "oszustwem", "haraczem", czy "skokiem na kasę".
Każdy miał dostać 10 tys. zł
- W lutym premier Mateusz Morawiecki zlecił Ministerstwu Finansów analizę wariantu przekazania 100 procent środków z OFE. To istotna zmiana, bo do tej pory rząd przedstawiał projekt, w którym na prywatne konta wpłynęłoby jedynie 75 proc. zgromadzonych przez nas środków, a reszta zostałaby przekazana do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Premier i prezes PFR Paweł Borys obstawali jednak za całkowitą prywatyzacją OFE. Z naszych ustaleń wynika, że po długich rozmowach do takiego wariantu udało się również przekonać Ministerstwo Rodziny. W tej chwili nie ma już zatem żadnych politycznych przeszkód w realizacji tego projektu - pisał Super Biznes.
Pieniądze w OFE były publiczne, natomiast w IKE będą one prywatne. Pula w wielkim koszu z oznaczeniem OFE jest spora, to prawie 162,3 mld zł, odłożona przez prawie 15,9 mln klientów. Na każdego członka funduszy przypada średnio ponad 10 tys. zł. Te środki będą już nasze i w przyszłości żaden rząd nie będzie mógł nam ich zabrać. Mogłyby się znaleźć na naszych kontach jeszcze w tym roku. Ponieważ sprawa zatrzymała się na etapie sejmowego głosowania - osoby, które chcą skorzystać z oszczędzonych środków, muszą uzbroić się w cierpliwość.