- Generalnie jestem za tym, żeby posłowie i senatorowie zarabiali więcej. Chcę zaznaczyć, że mój ojciec, kiedy w 1997 roku po raz drugi został posłem, zarabiał o 20 proc. więcej niż ja zarabiam dzisiaj, a to było 23 lata temu. Ja sobie zdaję sprawę, że jest okres pandemii i że to mogłoby być pewną niezręcznością, więc moim zdaniem należy uchwalić podwyżki, ale ja bym wstawił dwa elementy do tej ustawy o podwyżkach. Pierwsze rozwiązanie mogłoby być takie, że to obowiązuje od następnej kadencji, czyli nie uchwalamy podwyżek dla siebie – powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM o pomyśle wprowadzenia podwyżek dla polityków Jan Filip Libicki, senator PSL.
Jak dodał istnieje także drugie rozwiązanie, które, jego zdaniem, byłoby łatwiejsze do zrozumienia przez obywateli. W ustawie zapisanoby, że w momencie, w którym GUS poda, że PKB wróciło do stanu sprzed pandemii, to wtedy zostaną uchwalone podwyżki dla polityków.
Gołębiewski nie będzie miał na prąd. Hotelowy gigant na skraju bankructwa
To nie pierwszy gość RMF FM, który jest zadowolony z pomysłu podniesienia wynagrodzeń dla polityków. Wcześniej podobną opinię w programie Roberta Mazurka wygłosił Maciej Gdula z Lewicy.
- Tak, jestem zwolennikiem, bo realnie poseł dzisiaj zarabia ok. 5,5 tys. zł. To jest to, ile mu zostaje po potrąceniu wszystkiego, po potrąceniu wydatków na kampanię. To jest bardzo mało. Znam wielu prawników i lekarzy, którzy mówią mi, że w życiu by się nie zdecydowali, żeby być posłem, bo to by ich finansowo wykończyło. Oczywiście to jest przesada - mówił.