Roczny limit, kiedy dopuszczalne jest przekroczenie dobowych norm dla pyłu zawieszonego PM10 w powietrzu, wynosi 35 dni. Ograniczenia narzuca prawo unijne. Łatwo sprawdzić, czy limit został przekroczony. Wystarczy przeanalizować odczyty ze stacji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ). Podjęła się tego Polska Zielona Sieć, która zrzesza ekologiczne organizacje i monitoruje stan zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju. Porównała ona odczyty podczas 46 pierwszych dni 2017 roku. Okazało się, że w tym czasie w Krakowie, Nowym Targu i Wodzisławiu Śląskim tylko przez 5 dni można było oddychać powietrzem, którego zanieczyszczenie nie przekraczało dopuszczalnych norm.
Alarmujemy: roczny limit dla #smog 'u wyczerpany w 46 dni! https://t.co/sq8vGUBEGz pic.twitter.com/uep08UNlCU
— Polska Zielona Sieć (@zielonasiec) 16 lutego 2017
Pod względem stężenia pyłu PM10 najgorzej wypadły miasta na Śląsku i w Małopolsce, ale limity zostały również przekroczone w województwach: opolskim, dolnośląskim i łódzkim. Dopuszczalne dobowe normy dla pyłu zawieszonego PM10 najczęściej były przekraczane w Krakowie (41 dni), Nowym Targu (41 dni), Wodzisławiu Śląskim (41 dni), Zabrzu (40 dni) i Tarnowie (40 dni). Zatrważające wyniki przyniosły także odczyty w Nowym Sączu (39 dni), Nowej Rudzie (39 dni), Katowicach (38 dni), Rybniku (38 dni) czy Bielsko-Białej (38 dni). Kilka dni od przekroczenia limitów dzieli kolejne miasta, m.in. Olesno, Kędzierzyn-Koźle, Dąbrowę Górniczą, Mielec, Wrocław, Jelenią Górę, Kłodzko, Legnicę, Ząbkowice Śląskie, Zakopane, Opole, Kalisz, Warszawę i Poznań.
Zobacz także: SMOG. To musisz wiedzieć o paleniu w piecu i kominku
- Widać wyraźnie, że zanieczyszczenie powietrza to problem ogólnopolski i potrzeba zdecydowanych działań rządu, aby sobie z nim poradzić. Niestety, wbrew zapowiedziom premier Beaty Szydło, rząd jak na razie pozoruje tylko walkę ze smogiem. Przepisy dotyczące norm węgla zaproponowane przez Ministerstwo Energii są skandaliczne – nie wyeliminują z rynku najbardziej szkodliwych paliw takich jak muły, floty czy węgiel brunatny – komentuje w oficjalnym komunikacie Marek Józefiak z Polskiej Zielonej Sieci.
Przeczytaj również: W tych miastach nie wjedziesz do centrum samochodem [GALERIA]
Jak tłumaczy organizacja, można mówić o tzw. ubóstwie energetycznym w Polsce, na Słowacji, w Czechach, a nawet w Niemczech. Wynika ono stąd, że domy jednorodzinne są słabo docieplone. Dane Instytutu Ekonomii Środowiska wskazują, że ok. 3,5 mln domów jednorodzinnych w naszym kraju (70 proc. wszystkich tego typu budynków) albo nie jest wcale ocieplonych, albo posiada słabe ocieplenie. O ile jednak za granicą termomodernizacja domów jednorodzinnych jest dotowana przez państwo, o tyle w u nas brakuje odpowiedniego programu. Dotacje miały pochodzić z programu Ryś Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, ale nie doszło nawet do jego uruchomienia.
- W Polsce brakuje systemowego podejścia do problemu zanieczyszczenia powietrza. Rząd nie może stosować wyłącznie przysłowiowego kija, nie dając Polakom marchewki. Ekologia musi się opłacać, dlatego rząd powinien zaproponować program dotacji do termomodernizacji domów jednorodzinnych oraz wyraźne preferencje podatkowych dla niskoemisyjnych i odnawialnych źródeł energii takich jak pellet czy geotermia – komentuje Józefiak. Pierwsze próby poprawy jakości powietrza w Polsce zostały już podjęte. Związane są one z normami dla paliw stałych i kotłów, w których paliwa są spalane.
Oprac. na podst. zielonasiec.pl, smoglab.pl, twitter.com