Przy minimalnej krajowej więcej zarobimy, rezygnując z etatu i podpisując umowę śmieciową. Załóżmy, że dostaniemy do wyboru umowę o pracę i umowę zlecenie – obie na poziomie minimalnego wynagrodzenia. Oznacza to, że otzymamy 1920 zł brutto w przypadku umowy zlecenia i tylko 1850 zł brutto w przypadku umowy o pracę na pełen etat – jak wynika z obliczeń Pawła Blajera.
Może zainteresować cię także: 12 zł za godzinę tylko dla wybranych. Czy ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę to kolejny bubel?
Po odliczeniu składek na ubezpieczenia emerytalne, zdrowotne i dochodowe, zostanie nam „na czysto" 1437,47 zł w przypadku umowy zlecenia i 1355,70 zł w przypadku umowy o pracę. Jak zauważył dziennikarz TVN24 Biznes, daje to różnicę w wysokości 81,77 zł. To blisko 1000 zł (981,24 zł) oszczędności w skali roku.
Ustawa zakłada, że od 1 września br. będziemy podpisywać umowy zgodnie z minimalną stawką godzinową, a do 1 stycznia 2017 r. trzeba będzie zmienić istniejące umowy zlecenie. Jeżeli wejdzie w życie, może okazać się, że handlowiec, budowniczy, ochroniarz, sprzątaczka i kierowca zarabiają więcej niż redaktor, księgowa czy sekretarka. Ta pierwsza grupa najczęściej pracuje na umowach zlecenie.
Przeczytaj również: Rozliczenie PIT. Co można odliczyć od podatku
Teoretycznie przy umowie zlecenie nie przysługuje płatny urlop wypoczynkowy. Zatrudniona osoba nie jest także chroniona przez kodeks pracy. W praktyce jednak pracodawcy proponują nieraz prawo do urlopu, którego nie ma na piśmie, a winę pracodawcy jest trudno udowodnić nawet przy umowie o pracę (ten obowiązek spoczywa na poszkodowanym).
Źródło: tvn24bis.pl