Pomysł sprzedawania wody pochodzącej z lodowca Svalbard, będącego terytorium zależnym Norwegii, narodził się w 2013 r., kiedy norwesko-amerykański biznesmen Jamal Qureshi wybrał się tam na wycieczkę, z której przywiózł żonie butelkę „polodowcowej” wody. Ponieważ rzekomo ma ona wyjątkowy smak, pomyślał, że możliwość jej spróbowania powinno mieć większe grono osób. Tak powstała woda Svalbardi. Jak wygląda jej butelka, możecie zobaczyć, klikając tutaj >>>
ZOBACZ TEŻ: Ceny żywności idą w górę. Drożeją papierosy, alkohol i woda mineralna
Mimo że woda z lodowca sprzedawana jest już od jakiegoś czasu, głośno o niej zrobiło się, kiedy weszła do oferty londyńskiego Harrodsa, gdzie kosztuje aż 80 funtów (ok. 400 zł). Sprawę opisał „The Guardian”. Brytyjski dziennik jest oburzony – wskazuje na brak wyczucia zarówno producenta, jak i sprzedawcy wody. Dziennikarze podkreślają, że sprzedawanie „luksusowej” wody jest co najmniej nie na miejscu, podczas gdy prawie 700 mln ludzi na całym świecie żyje bez dostępu do życiodajnego płynu.
ZOBACZ TEŻ: Kranówka czy mineralka? Czy opłaca się kupować wodę butelkowaną
W dodatku do wyprodukowania wody rokrocznie zbierane będzie aż 30 ton lodowca, mimo że przez globalne ocieplenie istnieje obawa, że za jakiś czas lodowce same stopią się niemal całkowicie.
Źródło: theguardian.com
Sprzedają wodę za 400 zł, bo pochodzi z lodowca. „To oburzające”
Czy kupilibyście butelkę wody za 400 zł? Takie pytanie muszą postawić przed sobą zamożni klienci londyńskiego domu handlowego Harrods, który 15 lutego wprowadził do swojej oferty mineralkę wartą 80 funtów, czyli właśnie ok. 400 zł. Na cenę wody wpływa fakt, że pochodzi ona z lodowca Svalbard w Arktyce. Całą akcją oburzony jest brytyjski dziennik „The Guardian”, który nazywa ją ignorancją, brakiem wyczucia i odpowiedzialności.