
- Włoski kodeks drogowy surowo traktuje zachowania kierowców, zwłaszcza latem, co może zaskoczyć zagranicznych turystów.
- Mandaty grożą m.in. za wystawienie łokcia przez okno, jazdę z gołym torsem czy pozostawienie włączonego silnika na postoju.
- Nawet drobne, z pozoru niewinne, gesty lub zaniechania mogą skutkować wysokimi grzywnami.
Jakie nietypowe mandaty grożą kierowcom?
Szczyt sezonu urlopowego to czas, gdy tysiące turystów wyruszają samochodami do popularnych wakacyjnych kurortów. Słoneczna pogoda i malownicze trasy zachęcają do swobodnej jazdy, jednak lokalne kodeksy drogowe nie wybaczają wielu zachowań, które w Polsce są powszechnie tolerowane. Jak zauważają lokalne media, o ile miejscowi kierowcy znają te pułapki, o tyle zagraniczni turyści mogą być niemile zaskoczeni nie tylko samą interwencją policji czy straży miejskiej, ale przede wszystkim wysokością nakładanych kar.
Prawo w wielu krajach podchodzi bardzo restrykcyjnie do kwestii, które mogą być uznane za potencjalnie niebezpieczne. Jednym z najczęściej przytaczanych przykładów jest prowadzenie pojazdu z łokciem wystawionym za okno. Ten popularny latem gest jest traktowany jako zagrożenie i może kosztować kierowcę nawet 1500 zł. Równie kosztowne może okazać się prowadzenie samochodu z gołym torsem – w niektórych miastach za takie zachowanie grozi mandat w wysokości nawet 2200 zł.
Wysokie mandaty za granicą to nie tylko kwestia przekroczenia prędkości – surowo karane są zachowania, które w Polsce uchodzą za nieszkodliwe, jak prowadzenie auta bez koszulki. Turyści muszą również pamiętać o pozornie błahych sprawach. Pozostawienie uchylonego okna w zaparkowanym samochodzie nie jest traktowane jako zwykłe zapomnienie. Policja może to zinterpretować jako „zachętę do kradzieży” i nałożyć karę w wysokości do 750 zł. Bardzo dotkliwa finansowo jest też próba ochłody w upalny dzień. Pozostawienie włączonego silnika lub klimatyzacji podczas postoju jest karane grzywną sięgającą niemal 1900 zł.
Nie tylko kierowcy płacą kary. Co grozi pieszym?
Okazuje się, że lokalne służby zwracają uwagę nie tylko na zmotoryzowanych. Surowe regulacje dotyczą wszystkich uczestników ruchu, w tym pieszych. Próba skrócenia sobie drogi i przejście przez jezdnię po skosie, zamiast prostopadle po pasach, może zakończyć się mandatem. Jego wysokość może sięgnąć nawet 450 zł. To kolejny dowód na to, że zagraniczne prawo bywa skrupulatne i egzekwowane w sytuacjach, które dla wielu obcokrajowców mogą wydawać się trywialne.
Warto pamiętać, że surowe przepisy drogowe za granicą stosowane są nie tylko wobec kierowców, ale także pieszych, co dla wielu turystów może być sporym zaskoczeniem. Planując podróż, należy więc uwzględnić nie tylko opłaty za autostrady i paliwo, ale także potencjalne ryzyko związane z nieznajomością lokalnych regulacji. Uniknięcie wysokich kar wymaga nie tylko ostrożności, ale przede wszystkim świadomości, że to, co dozwolone w Polsce, w innym kraju może być traktowane jako poważne wykroczenie.
Polecany artykuł: