Podczas konferencji prasowej związkowców zrzeszających pracowników LOT-u, która odbyła się w piątek 27 kwietnia, związkowcy potwierdzili, że strajk generalny 1 maja odbędzie się. Protest szykują przedstawiciele Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT oraz Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego PLL LOT. - Zostaliśmy do tego zmuszeni – poinformował kapitan Adam Rzeszot, przewodniczący związku pilotów LOT-u.
- W naszej ocenie referendum jest nielegalne. Liczymy na rozsądek pracowników i apelujemy do nich, żeby nie przystępowali do tego protestu, bo każdy dzień takiego protestu są to wymierne straty dla linii lotniczej z tytułu utraconych przychodów i odszkodowań dla pasażerów oraz oczywiście straty wizerunkowe, które może być trudno w krótkim czasie odrobić – mówi serwisowi Superbiz.se.pl Konrad Majszyk z biura prasowego LOT-u.
W chwili obecnej harmonogram lotów zaplanowanych przez PLL LOT na 1 maja pozostaje aktualny. Sytuacja rozwija się jednak dynamicznie, a spółka nie wyklucza wprowadzenia zmian w terminarzu.
Zobacz: Związkowcy zapowiadają strajk LOT-u w długi weekend. Popsują nam majówkę?
- Robimy wszystko, żeby zminimalizować ewentualne utrudnienia dla naszych pasażerów. Żaden rejs zaplanowany na 1 maja nie został odwołany. Nie znamy skali potencjalnego protestu, ale działamy jako rozsądna, odpowiedzialna firma. Troszczymy się o swoich pasażerów, dlatego został powołany sztab kryzysowy, którego celem jest przygotowanie różnych scenariuszy wydarzeń oraz zabezpieczenie się na wypadek, gdyby niektóre rejsy trzeba było odwołać, a w przypadku innych – zmienić datę wylotu. Za wcześnie jest jednak, aby mówić, czy do tego dojdzie, a jeżeli tak, w jakiej skali – podkreśla Konrad Majszyk.
Akcja protestacyjna obejmie największy port lotniczy w Polsce – Lotnisko Chopina. Przepraszając pasażerów, Adam Rzeszot, przewodniczący Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT przyznał, że tego dnia mogą wystąpić utrudnienia dla podróżnych. Z kolei Monika Żelazik, szefowa Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego, oświadczyła niedawno, że akcja protestacyjna potrwa dopóty, dopóki postulaty związkowców nie zostaną spełnione.
Jak podkreśla, protest stanowi pokłosie 3-letnich negocjacji z pracodawcą, które nie przyniosły zadowalających dla związkowców efektów. Organizatorzy strajku domagają się zmiany zasad wynagradzania personelu, odwołania prezesa spółki oraz rezygnacji przez pracodawcę z zatrudniania pilotów i załogi z samozatrudnieniem, bez umowy o pracę. Zarząd LOT-u podważa ważność referendum, podczas kiedy związki zawodowe utrzymują, że głosowanie jest ważne, ponieważ zostały spełnione wymogi dotyczące kworum.
Polecamy: Będą odszkodowania dla pasażerów za nieplanowane strajki linii lotniczych
- Referendum strajkowe, mimo iż zgodnie z prawem jest organizowane przez związki zawodowe, to generalnie jest pracownicze. Mamy ponad 1,6 tys. pracowników. Kworum zostało spełnione, bo w referendum strajkowym wzięło udział ok. 900 pracowników. Poza paroma głosami nieważnymi, 92 proc. było za podjęciem strajku – skomentowała cytowana przez RMF24 Monika Żelazik.
- Zakładając nawet, że osiągnięto kworum, my jako zarząd LOT-u stoimy na stanowisku, że potencjalny strajk jest nielegalny. Mamy ku temu kilka powodów. Pierwszy z nich to wyrok sądu z 12 października ur., który sprawił, że przedmiot tego referendum zniknął. Referendum w świetle tego wyroku jest nieważne i bezprzedmiotowe. Sąd przyznał, że kiedy LOT był w trudnej sytuacji finansowej i wymagał restrukturyzacji, ówczesny zarząd miał prawo jednostronnie zmienić warunki wynagrodzenia, a o to właśnie toczy się spór – tłumaczy Konrad Majszyk.
– Druga przyczyna jest taka, że nawet po oficjalnej dacie zakończenia referendum nadal trwało zbieranie podpisów, co może świadczyć o tym, że organizatorzy protestu nie mieli jeszcze wówczas kworum, więc musieli zbierać głosy wbrew procedurom. Po trzecie mamy do czynienia z referendum strajkowym, które już po raz drugi jest przeprowadzane w tej samej sprawie. W ubiegłym roku związkowcy ogłosili referendum. Zarząd LOT-u do tej pory nie został poinformowany o jego wynikach. Można domniemywać, że referendum nie przyniosło takiego rezultatu, jakiego oczekiwali związkowcy. Kilka miesięcy później ogłoszone zostało referendum dokładnie w tej samej sprawie i to są przesłanki do tego, aby uznać ewentualny strajk za nielegalny – podsumowuje Konrad Majszyk.
W sporze zbiorowym z LOT-em jest sześć związków zawodowych, z czego decyzję o strajku podjęły dwa. Jak podał cytowany przez PAP Adam Rzeszot, za podjęciem akcji protestacyjnej opowiedziało się 807 pracowników PLL LOT. 26 kwietnia 2018 r. Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT odmówił nam komentarza. 27 kwietnia poprosiliśmy o niego ponownie. O godz. 14.08 nadal czekaliśmy na odpowiedź.
Oprac. na podst. rmf24, pb.pl, mat. własne