"Obniżenie wysokości różnego rodzaju danin obowiązkowych nakładanych na paliwa, niekoniecznie sensu stricto akcyzy, wpłynęłoby na ceny paliw na stacjach nie ograniczając jednocześnie dochodów PKN Orlen, które są ważne zarówno dla akcjonariuszy, ale też w kontekście inwestycji rozwojowych" - powiedział Obajtek w rozmowie z dziennikiem.
Dodał, że takie rozwiązanie "nie miałoby negatywnego wpływu na wycenę koncernu". "Trzeba pamiętać, że wysokie ceny wcale nie są w naszym interesie, ponieważ ograniczają popyt na paliwa, a dla nas wolumen sprzedaży jest bardzo istotny" - powiedział Obajtek.
Remont mieszkania - lepiej się pośpiesz, ceny materiałów drastycznie rosną
Na pytanie jak państwowa ingerencja w marże paliwowe byłaby odebrana przez partnerów z którymi PKN Orlen prowadzi negocjacje w spawie środków zaradczych związanych z fuzją z Lotosem, Obajtek wskazał, że stabilność i zabezpieczenie rynkowych warunków prowadzenia działalności, to kluczowe elementy wszystkich rozmów.
"Tego właśnie oczekujemy zarówno my, jak też potencjalni partnerzy zainteresowani zainwestowaniem w rafinerię Lotosu" - powiedział w "PB".
Dywersyfikacja dostaw
Szef Orlenu pytany był o wpływ sytuacji na granicy z Białorusią na działalność koncernu. W odpowiedzi podkreślił, ze Orlen nie sprowadza już z Białorusi oleju napędowego, bo korzystamy z tańszych źródeł.
"Jeśli zaś chodzi o gaz czy ropę to jasne, że kryzys na granicy oznacza dla nas jakiś stopień ryzyka, ale dzięki dywersyfikacji dostaw jesteśmy bezpieczni. W 2019 r. mieliśmy kryzys chlorkowy, w wyniku którego na 46 dni wstrzymane zostały dostawy ropy płynącej przez Białoruś. Dzięki współpracy z wieloma partnerami byliśmy w stanie utrzymać produkcję. Nie można jednak ignorować zasad ekonomii - pod względem cen dostawy ze Wschodu są najbardziej atrakcyjne" - zaznaczył.