Hubert Biskupski

i

Autor: ARCHIWUM

Szukając pieniędzy nie warto uderzać w przedsiębiorców

2019-05-07 11:28

Aktualizacja Planu Konwergencji, czyli dokument przygotowywany przez Ministerstwo Finansów wywołał sporo emocji. O wątpliwościach z tym związanych, a także o tym dlaczego na tegoroczne plany patrzymy ze szczególną zaciekawieniem pisze w swoim felietonie Hubert Biskupski.

Nie przypominam sobie kiedy ostatnio tak duże poruszenie wywołała Aktualizacja Planu Konwergencji, czyli dokument przygotowywany przez Ministerstwo Finansów i nie wychodzący zazwyczaj poza wąskie grono specjalistów od budżetu. Ale ten rok nie jest rokiem zwyczajnym. To rok podwójnych wyborów i dlatego na plany rządu, i te przyszłoroczne, i te wieloletnie, patrzy się z dużo większą uwagą i wywołują one większy, niż zazwyczaj, rezonans społeczny. I choć od założeń zapisanych w Wieloletnim Planie Finansowym do ustawy budżetowej droga jest długa i nie zawsze prosta (a są jeszcze wybory, które mogą sprawić, że kto inny będzie tworzył przyszłoroczny budżet), to z założeń umieszczonych w strategii średniookresowej możemy wysnuć pewne wnioski co do planów rządu, a już na pewno resortu finansów. I nie zawsze są to wnioski optymistyczne. Szczególny mój niepokój wzbudził pomysł zniesienie ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia rentowe i emerytalne, czyli tzw. 30-krotności. Pomysł nie nowy, bo jako pierwszy wprowadził go do publicznej debaty bodajże minister Henryk Kowalczyk, gdy był jeszcze w Kancelarii Premiera prawą ręką premier Beaty Szydło. Ustawa ostatecznie nie weszła w życie, bo Trybunał Konstytucyjny uznał, że jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Warto jednak zaznaczyć, że Trybunał uznał za niekonstytucyjny tryb uchwalenie ustawy. Tylko i wyłącznie tryb a nie sam mechanizm, który narusza umowę społeczną, karze wyższymi obciążeniami osoby lepiej wykształcone i bardziej zaradne, czyli zarabiające więcej. Zniesienie limitu 30-krotności jest też w dłuższym okresie niezwykle niebezpieczne dla budżetu państwa. Owszem, jak wyliczyło ministerstwo finansów, w 2020 r. wpływy do budżetu mają być z tego tytułu wyższe o ponad 5 mld zł, ale przecież te pieniądze znajdą się na kontach w ZUS i państwo będzie je musiało zwrócić, z olbrzymimi odsetkami, w formie emerytur. Problemem nie będzie tylko obciążenie budżetu ZUS ale też rosnące dysproporcje między emeryturami minimalnymi a tymi, które będą wypłacane po zniesieniu limity 30-krotności. Wątpię, że będzie to społecznie akceptowalne.
Ale to nie będzie problem tego rządu, ani następnego. Ten rząd natomiast powinien poważnie zastanowić się nad obłożeniem pracodawców kolejnymi obciążeniami, bo z tym wiąże się przecież zniesienie tego limitu. I to już jest jego problem. Poważny problem.

Hubert Biskupski

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze