Choć jeszcze w czerwcu Beata Szydło nie zaprzeczała, ale i nie potwierdzała, że będzie kandydować do Parlamentu Europejskiego, teraz jest wszystko jasne. Była szefowa Rady Ministrów znalazła się na pierwszym miejscu listy PiS do europarlamentu. Bycie posłem w Brukseli to marzenie wielu polityków – oznacza nie tylko prestiż, ale i wielką kasę. Większą, niż Szydło zarabiała nawet będąc premierem.
Podstawowa pensja europosła wynosi nieco ponad 8 tys. euro (przed opodatkowaniem), czyli ok. 34 tys. złotych. Gdybyśmy nawet odjęli z tej pensji unijny podatek, to i tak pozostaje w kieszeni prawie 27 tys. złotych. Unijni parlamentarzyści mogą jednak liczyć na dodatkowe korzyści. Pierwszą z nich jest swoisty zasiłek na utrzymanie się każdego dnia, gdy wpiszą się do rejestru PE, czyli wtedy kiedy odbywają się sesje plenarne, różnego rodzaju spotkania oraz posiedzenia komisji. Każdy taki dzień jest płatny 304 euro. Średnio europosłowie „zaliczają” w miesiącu 16 takich dni, a więc dostają miesięczny zasiłek ok. 4,8 tys. euro (ponad 20 tys. złotych).
Następne wsparcie dla członków PE jest bardzo podobny do tego, który otrzymują polscy parlamentarzyści. To pieniądze, które otrzymują na wydatki ogólne lub biurowe, a które nie są przewidziane w inny sposób. Właśnie za nie mają płacić m.in. za swoje rachunki telefoniczne czy opłacać wynajem biura. Na te cele otrzymują ponad 4 tys. euro. Do tego wypłacany jest specjalny dodatek na opłacanie asystentów europosłów, wynoszący ok. 19 tys. euro. Jak jednak zaznaczają portale takie jak Transparency International EU, kontrole finansowe w Europarlamencie są znikome, więc, de facto, dodatek na prowadzenie biura i pensje dla asystentów eurodeputowani mogą przeznaczać na inne wydatki.
Parlament Europejski finansuje też wszystkie koszta związane z podróżami z domu europosła do PE i z powrotem, a także częściowo podróże po rodzinnym kraju parlamentarzysty. Na podróże poza granice swojego kraju europosłowie mają roczny budżet w wysokości przeszło 4,2 tys. euro (prawie 19 tys. złotych). W sumie więc, w ciągu roku, aktualna wicepremier Beata Szydło zarabiałaby ponad 680 tys. złotych (prawie 57 tys. złotych miesięcznie!) czyli przeszło dwa razy tyle, co prezesa Rady Ministrów w Polsce.
Ale była premier i tak może pomarzyć o zarobkach byłego premiera, czyli Donalda Tuska. Ten z Brukseli dostaje fortunę. Po zeszłorocznych podwyżkach Szef Rady Europejskiej zarabia miesięcznie (wliczając w to podstawową pensję i dodatki) 32,7 tys. euro (ok. 140,5 tys. złotych). Roczne zarobki Donalda Tuska wynoszą więc prawie 400 tys. euro, a w przeliczeniu na polską walutę niemal 1,7 mln złotych!