Wakacje 2025 nad Bałtykiem
Polacy ruszyli na wakacje. Wielu z nas jak co roku urlop spędzi nad polskim morzem, czyli nad Bałtykiem. W tym roku ceny wszędzie są gigantyczne, więc paragony grozy już takiego szoku nie budzą. Wczasowicze płacą jak za zboże w nadmorskich kawiarniach, restauracjach, barach. Na przykład w Międzyzdrojach za mrożoną kawę lub gofra z bitą śmietaną trzeba zapłacić 30 zł, za flądrę 50 zł, gałkę lodów 8 zł. Okazuje się, że nie zawsze wszystkie produkty są najlepszej jakości, ale i nie są tym, czym mają być. Jak to możliwe?
"Jak nas robią w bambuko podczas wakacji nad Bałtykiem? Tomasz Strzelczyk z kanału "Oddasz fartucha" ostrzega przed zamawianiem oszukanego "dorsza" w tamtejszych smażalniach. Restauratorzy się wycwanili i serwują klientom tzw. czarniaka, czyli dorsza czarnego, a jest to osobny gatunek. Kasują oczywiście jak za prawdziwego. Strzelczyk zapłacił za zestaw 63zł. W hurcie czarniak kosztuje o połowę mniej niż dorsz. Wiedzieliście o tym?" - czytamy we wpisie Ekomatu na platformie X.
Filet z pangi i lody z dyskontu
I nie tylko takie kwiatki można spotkać. Zdarza się, że oferowana flądra w tak zwanych zestawach dnia jest najgorszej jakości i mięsa na niej nie uświadczysz, bo to, co ląduje na talerzach gości jest szkieletem w panierce. Owszem takie danie t jest nieco tańsze niż w karcie w restauracjach, ale może być po prostu oszustwem. Również może się zdarzyć, że klient dostanie fileta z pangi zamiast fileta z dorsza.
W restauracjach trzeba uważać, wybierając desery. Niestety, wielokrotnie można zauważyć obsługę restauracji i rozmaitych karczm, barów, jak idą po lody do lokalnego dyskontu. W takiej sytuacji za dwie czy trzy kulki lodów klient płaci około 25/30 zł, czyli tyle, ile w dyskoncie wydałby na dwa duże pudła mrożonego przysmaku.
