Choć samo warunkowe wyjście z więzienia to dla Tomasza Komendy wielkie zwycięstwo, teraz przyjdzie czas na kolejne batalie z polskim wymiarem sprawiedliwości. Niesłusznie skazany mężczyzna oczekiwać teraz będzie na wyrok Sądu Najwyższego. Od tej decyzji zależeć będzie to, czy Tomasz Komenda zostanie uniewinniony, a co za tym idzie, czy będzie mógł ubiegać się o odszkodowanie za 18 lat spędzonych w więzieniu.
ZOBACZ: MON utopiło przetarg na 10 mld złotych. Polko: To pokłosie Macierewicza
- Pierwszą rzeczą, jaką trzeba sprawdzić, to czy skazany był zatrudniony na umowę o pracę w czasie zatrzymania – mówi nam adwokat Marcin Wolny z Kliniki Praw Niewinność Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Od tego zależy podstawowa kwota zadośćuczynienia, jakiej Tomasz Komenda może domagać się od państwa.
Podstawowo niesłusznie skazany może domagać się zadośćuczynienia za każdy miesiąc pozbawienia wolności (jak zaznacza adwokat, także pobytu w areszcie). Kwota o jakiej mowa to równowartość średniej miesięcznej pensji. Tomasz Komenda za 216 miesięcy dramatu może więc liczyć na ponad milion złotych odszkodowania. Gdyby jednak udowodnił, że w 2000 roku, kiedy to policja zabrała go z rodzinnego podwórka, był zatrudniony na etacie i zarabiał więcej, niż średnia krajowa (4,9 tys. brutto) sąd musiałby uznać takie roszczenie i za każdy miesiąc pozbawienia wolności zapłacić tyle, ile wynosiła pensja skazanego. Ale to wciąż nie wszystko.
- Niesłusznie skazany nie tylko ponosi straty materialne – zauważa Marcin Wolny. - Tomasz Komenda może walczyć o zadośćuczynienie wobec innych krzywd, jakich doznał: rozłąką z matką, uszczerbek na zdrowiu zarówno psychicznym czy fizycznym, a także np. złe traktowanie przez służbę więzienną czy innych więźniów.
ZOBACZ: Więzień nie chciał jeść mięsa. Dostanie gigantyczne odszkodowanie
Adwokat Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nie jest w stanie powiedzieć o jakim odszkodowaniu w takim przypadku byłaby mowa, bo to, jak zaznacza, sprawa indywidualna. Jeden z krajowych prokuratorów, który nie chce podawać swoich danych, wyliczył, że może tu być mowa o kilku milionach złotych. Niestety, nawet jeżeli Sąd Najwyższy potwierdzi niewinność Tomasza Komendy, państwo nie przychyli się tak łatwo do wniosku o zadośćuczynienie.
- Będą walczyć o każdy grosz – twierdzi Marcin Wolny. - Będą starali się udowodnić, że np. do niczego złego w więzieniu nie doszło. Często też państwo próbuje odjąć od odszkodowania kwotę za utrzymanie więźnia, chociażby wyżywienie, ale czasami i pełny koszt.
Adwokat tłumaczy, że utrzymanie jednego więźnia to ok. 3 tys. zł miesięcznie. Gdyby więc o tyle mniej za miesiąc pobytu w więzieniu otrzymał Tomasz Komenda, jego zadośćuczynienie wyniosłoby zaledwie 426 tys. zł.
Niezależnie od wyliczeń, lat spędzonych w więzieniu nikt mu nie zwróci. Teraz pozostaje tylko czekać na wyrok Sądu Najwyższego. - Wszyscy trzymamy kciuki za Tomasza – mówi z uśmiechem Marcin Wolny.