Polska jest na pierwszym miejscu wśród wszystkich państw UE, które korzystają z funduszy z tzw. polityki spójności. Zakłada ona wsparcie finansowe dla mniej rozwiniętych krajów dwudziestkiósemki. Z 454 mld euro (ok. 2 bilionów zł) przeznaczonych na politykę regionalną do 2020 r., aż 83 mld euro (332 mld zł) trafi do Polski. Czy jednak na pewno tak będzie? Wszystko zależy od tego, czy Wielka Brytania ureguluje wszystkie swoje zobowiązania finansowe do roku 2019, kiedy to zamierza opuścić wspólnotę. A, nawet jeśli tak się stanie, pojawia się pytanie, kto zastąpi ją później. Naturalnym kandydatem wydają się Niemcy, którzy jednak się do tego nie palą.
ZOBACZ TEŻ: Brexit. Wielka Brytania przekupi Polaków?
Brytyjczycy deklarują wprawdzie, że i po wyjściu z Unii w jakiś sposób będą wspierali wybrane inicjatywy, ale w jakiej kwocie i o jakie przedsięwzięcia chodzi, nikt na razie nie wie. Zdaniem „Rzeczpospolitej” Polska powinna zabiegać o wspólne poparcie dla utrzymania polityki spójności. A, patrząc na to, że polski rząd ma teraz na pieńsku z wieloma państwami Unii, poszukiwanie sojuszników może być utrudnione. Tymczasem pieniędzy unijnych potrzebujemy – to właśnie dzięki nim powstają nowe drogi, inwestycje na kolei, w energetyce, duże środki przeznaczane są również ochronę środowiska.
Źródła: rp.pl, polskieradio.pl
Tragiczny scenariusz dla Polski. Unijne miliardy wkrótce mogą się skończyć!
Wieść o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej zmroziła finansistów i analityków, funt stracił na wartości, pojawił się strach wobec tego, co będzie. Okazuje się, że Brexit może niekorzystnie wpłynąć na sytuację nas wszystkich, nawet jeśli z Wyspami nie mamy nic wspólnego. Wszystko przez to, że Wielka Brytania jest trzecim co do wielkości płatnikiem netto do budżetu wspólnoty, z którego Polska czerpie miliardy na inwestycje rozwojowe. Jeśli żadne państwo nie zastąpi wyspiarzy, źródełko to może wyschnąć.