Super Express: - Stworzyła pani całe imperium. Skąd pomysł, żeby zająć się wytwarzaniem kosmetyków?
Irena Eris: - Jako młoda dziewczyna miałam brzydką cerę. Szukałam ratunku u kosmetyczek, dermatologów, ale nie potrafili mi pomóc. W czasie studiów na wydziale farmacji zdobyłam niezbędną wiedzę i sama zaczęłam tworzyć pierwsze kremy. Najpierw dla siebie, później też dla znajomych. Przez cały czas marzyłam o stworzeniu małego laboratorium, w którym mogłabym produkować na własną rękę kosmetyki. Kiedy zaczęłam pracować w Zakładzie Badawczo-Wdrożeniowym warszawskiej Polfy, spodziewałam się, że będzie to ciekawe miejsce i będę tworzyć tu coś nowego. Tymczasem praca tam okazała się kompletnym rozczarowaniem. Byłam młoda, wykształcona, z doktoratem, znałam biegle angielski i niemiecki, a nikt tego nie doceniał. I wtedy zdarzył się cud. Moje marzenia zaczęły nabierać kształtu, gdy mama sprzedała dom swojego ojca i zgodziła się pożyczyć mi pieniądze na rozpoczęcie własnego biznesu. To było ryzyko. Gdybym miała pożyczyć pieniądze z banku, to bym się nie odważyła.
- Markę Dr Irena Eris zna dziś każda Polka, ale początki były skromne.
- Zaczynałam w 1983 roku, kiedy wydawałoby się, że da się sprzedać wszystko. Jednak, mimo że państwowe sklepy były puste, nie chciały mieć do czynienia z rzemiosłem. Natomiast sklepy ajencyjne bały się ryzykować, kupując kremy od nieznanego producenta. Chwilami groziła nam plajta. Z czasem ajenci zaczęli u nas zamawiać, zadziałała tzw. reklama szeptana. Na początku mogłam dostarczać tylko jeden produkt, krem półtłusty - na więcej nie było nas stać. Produkcja odbywała się w wynajętym 50-metrowym lokalu, sama przygotowywałam receptury i nakładałam krem do słoiczków, a mąż pakował je do kartonów i rozwoził maluchem po kraju. Wtedy zupełnie nie wiedziałam, jak się prowadzi biznes, nie miałam w swoim otoczeniu nikogo, kto by mi służył radą, pomocą czy przykładem.
>>> Co pomaga na obwisły biust: pompki przy ścianie, krem z kolagenem, właściwy stanik <<<
- Jednak od początku firmowała pani kosmetyki swoją twarzą i nazwiskiem. To była przemyślana decyzja?
- Wtedy nikt nie słyszał o marketingu, nie było pieniędzy na reklamę. A ja po prostu chciałam stworzyć świetnej jakości kosmetyki i chciałam się pod nimi podpisać. W tamtych czasach podpisywanie produktu własnym nazwiskiem nie było popularne, ale wyczułam intuicyjnie, że moje kosmetyki nie powinny być anonimowe. Jednak nie było to skalkulowane posunięcie marketingowe, wówczas wydawało mi się, że firma to przede wszystkim maszyny i nowoczesne technologie. Nie wiedziałam przecież, że marka to najważniejsza wartość każdego przedsiębiorstwa.
- Po przemianach w 1989 r. firma szybko zaczęła zdobywać rynek. Małe laboratorium przekształciło się w nowoczesną fabrykę.
- Początkowo sytuacja na rynku była dosyć trudna. Do Polski weszły międzynarodowe koncerny kosmetyczne, a Polacy zachłysnęli się zachodnimi produktami. Jednak z czasem odkryli, że nie zawsze to, co zagraniczne, musi być dobre. W 1993 r. wybudowaliśmy własną fabrykę, sprowadziliśmy nowoczesne maszyny i technologie, zwiększyliśmy zatrudnienie. Małe laboratorium przeistoczyło się w dojrzałą firmę. Cały czas zwiększaliśmy produkcję, ale jednocześnie wprowadzaliśmy nowe kosmetyki. Powstało Centrum Naukowo-Badawcze, które jest jedynym tego typu ośrodkiem naukowym działającym przy firmie kosmetycznej w Polsce. W 5 pracowniach prowadzimy m.in. unikalne badania in vitro na komórkach skóry, prowadzimy także badania nad doborem i połączeniem substancji aktywnych. Dzięki temu nasze kosmetyki mogą z powodzeniem konkurować z produktami najlepszych firm zagranicznych.
- Czym się wygrywa z konkurencją?
- Marką, jakością, innowacyjnością. Mamy wizję firmy, którą wyraża nasze motto: "Szanujemy konkurencję, ale idziemy własną drogą".
- Co sprawia pani największą satysfakcję w pracy?
- Ciągle to samo - kreacja produktu. Dzięki temu, że mąż zajął się zarządzeniem firmą, finansami i dystrybucją, mogę poświęcić się temu, z czego czerpię największą przyjemność - tworzeniu nowych kosmetyków. Kiedyś sama opracowywałam receptury, teraz mam sztab świetnych współpracowników, ale nadal osobiście pilnuję całej drogi - od pomysłu do powstania gotowego produktu.
- Jaką jest pani szefową?
- Na pewno nie apodyktyczną. Jestem zdeterminowana, wiem, czego chcę, ale stawiam na pracę zespołową. Nie lubię pracować z ludźmi, którzy zawsze przytakują. Doceniam, gdy ktoś ma odmienne zdanie i to mi komunikuje, bo wtedy możemy dyskutować. Chodzi o to, by każdy pracował z pasją i czerpał radość z pracy.
- Stworzyła pani całą gamę zróżnicowanych kosmetyków do pielęgnacji twarzy i całego ciała. Każda kobieta może wybrać coś dla swojej skóry.
- Motorem mojego działania nigdy nie były pieniądze. Zawsze zależało mi na tym, żeby kobiety mogły w odpowiedni sposób o siebie dbać. Dziś oferujemy kosmetyki na każdą kieszeń pod 5 markami: Dr Irena Eris (kosmetyki selektywne), Lirene, Under Twenty (segment ekonomiczny), dermokosmetyki Pharmaceris (sprzedawane wyłącznie w aptekach) oraz produkty profesjonalne. Mąż stworzył bardzo innowacyjny system dystrybucji. Polska jest podzielona na 11 regionów, w których działają wyłączni dystrybutorzy naszych kosmetyków wybrani spośród ajentów, z którymi wcześniej współpracowaliśmy.
- Nie poprzestała pani na wytwarzaniu kosmetyków, a poszerzyła swoje imperium o Kosmetyczne Instytuty i Hotele SPA.
- Z czasem zaczęłam myśleć o holistycznym podejściu do urody i do człowieka. Żeby czuć się pięknie, nie wystarczy tylko doskonały produkt, potrzebna jest jeszcze profesjonalna usługa kosmetyczna na wysokim poziomie (stąd pomysł na Kosmetyczne Instytuty Dr Ireny Eris) oraz odpoczynek. I właśnie Hotele SPA zapewniają luksusowe warunki do wypoczynku połączonego z pielęgnacją ciała i odnową biologiczną. Są wizytówką naszej marki. Firma już nie jest małym laboratorium, lecz dużą organizacją, z około 12 proc. udziałem w rynku pielęgnacyjnym, zatrudniającą ponad 800 osób, dysponującą 23 Instytutami Kosmetycznymi w całym kraju (część działa na zasadzie franczyzy) i 2 Hotelami SPA (w Krynicy-Zdroju i Wzgórzach Dylewskich).
- Co by pani poradziła, na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń, początkującym biznesmenom?
- Na pewno trzeba mieć wizję firmy, wiedzieć, co się chce robić i to w dłuż-szej perspektywie. Kto chce spróbować pracy na własny rachunek, powinien się odważyć na pierwszy krok, ale liczyć się też z tym, że niestety nie każdemu się udaje. Droga do celu bywa trudna i wyboista - trzeba być wytrwałym i nie zrażać się porażkami.
Bizneswoman. Ukończyła farmację na AM w Warszawie, doktorat obroniła na berlińskim Uniwersytecie Humboldta. Współwłaścicielka Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris, gdzie jest dyrektorem ds. badań i rozwoju oraz sieci Hoteli SPA Dr Irena Eris.