TOMASZ WALCZAK red. „Super Expressu”: – Proszę porównać w jakiej sytuacji MSD była w 1991 roku, kiedy wchodziła na polski rynek, a w jakiej jest obecnie?
DIMITRI GITAS dyrektor zarządzający MSD Polska: – Patrząc z perspektywy trzydziestu lat, odkąd MSD działa i buduje swoją obecność w Polsce, widać jak silną i rozległą organizację zbudowaliśmy od tamtej pory. Nasza organizacja tworzy dziś miejsca pracy dla blisko 1000 osób. Polska jest dla nas krajem, w którym chcemy inwestować. Niedawno uzyskaliśmy status centrum badawczo – rozwojowego przyznany przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Prowadzimy wiele badań klinicznych w Polsce, w obszarze których inwestujemy ponad 120 mln złotych rocznie. Dodatkowo, mamy tu drugie co do wielkości centrum przetwarzania danych z badań klinicznych oraz zdarzeń niepożądanych. Jest tylko sześć takich ośrodków MSD na świecie. Stabilność i siła polskiej gospodarki pozwoliła nam na nadanie priorytetu Polsce, jako krajowi, gdzie chcemy się rozwijać Otwieramy dziś nowy rozdział kolejnych 30 lat, w którym chcemy kontynuować budowę na silnych fundamentach, które tu postawiliśmy
Tomasz Walczak: – Jak te 30 lat wygląda z punktu widzenia ekonomisty?
PIOTR BUJAK główny ekonomista PKO BP: – Oczywiście nie da się wszystkiego robić idealnie. Na pewno popełniono błędy w polityce makroekonomicznej. Według mnie bardzo trudno jest w przekonujący sposób powiedzieć, że można było coś zrobić inaczej i, że mogło być jeszcze lepiej. Wyniki polskiej gospodarki w porównaniu z wszystkimi naszymi konkurentami w regionie, te trzy dekady były fantastyczne. Mieliśmy, patrząc na skumulowany wzrost, najlepszy wynik w tym okresie. Co ważne, jakość tego wzrostu była lepsza niż w innych państwach. Po pierwsze, wzrost był stabilny. Jeśli skorygujemy to ze zmiennością tempa wzrostu, okaże się, że Polska wypada zdecydowanie najlepiej w regionie.
Tomasz Walczak: – W 2008 roku martwiliśmy się, czy polski system bankowy wytrzyma presję zza granicy. Okazało się, że znakomicie poradziliśmy sobie w tym sektorze z kryzysem. Co było źródłem tego sukcesu?
KRZYSZTOF PIETRASZKIEWICZ prezes ZBP: – Warto przypomnieć, że każda teraźniejszość i każda przyszłość opierają się na przeszłości. Przed 1989 r. wykonaliśmy w Polsce, w różnych kręgach, pracę intelektualną, społeczną i polityczną, która spowodowała, że osiągnęliśmy porozumienie strategiczne w sprawie zmiany systemu gospodarczego i społeczno-politycznego. Wykorzystaliśmy sytuację przychylną ze strony naszego głównego do tej pory partnera politycznego i porozumieliśmy się w sposób bezkrwawy. To jedno z największych osiągnięć w historii. Wyciągnęliśmy wnioski z tego, że gospodarka była nieefektywna i źle zorganizowana. W tym okresie 30 lat, nasze wspólne dobro, silnik polskiej gospodarki, czyli fundusze bankowości wzrosły do ponad 225 mld realnych zł. Kiedy kryzys się zaczynał, udział kapitału zagranicznego w polskiej bankowości był bliski 70 proc. Gospodarka była na tyle mocna, że zwiększyliśmy udział kapitału polskiego do blisko 50 proc. Uważam, że ta równowaga jest potrzebna. Potrzebujemy inwestorów zagranicznych, ale musimy budować nasz wewnętrzny kapitał oraz ustawiać go w kierunku rozwojowym.
Tomasz Walczak: – Co było kluczowym momentem, w którym polska gospodarka stała się odporna na kryzysy?
SŁAWOMIR DUDEK główny ekonomista FOR: – Kluczowych momentów jest kilka. Chciałbym podkreślić, że patrząc na transformację musimy patrzeć na scenariusz kontrfaktyczny. Gdyby nie transformacja, poszlibyśmy droga Białorusi. Wszystkie kraje z naszej grupy, oprócz Białorusi, przechodziły transformację gospodarczą. Polska ma najlepsze wyniki. Nie było innej możliwości. Przestawiliśmy się z nieefektywnej gospodarki na gospodarkę rynkową. To jak zmiana systemu ruchu drogowego z lewostronnego na prawostronny. Nie można tego zrobić etapami. Recesja transformacyjna w Polsce trwała najkrócej, a potem najszybciej się rozwijaliśmy. Wzrost był zrównoważony. Kluczowym momentem był reformy 89 r. Kolejnym, reformy z 99 r., zwłaszcza emerytalna i samorządowa. To co się chyba nie udało to reforma zdrowotna. Następny kluczowy moment to wejście do UE, po którym polska gospodarka nabrała rozpędu. Sukcesy polskiej gospodarki, w porównaniu do innych gospodarek, są ewidentne. Stopa bezrobocia spadła z 20 do 3 proc. Z kraju deficytowego staliśmy się krajem nadwyżkowym. Przez cały okres transformacji spadały nierówności dochodowe.
Tomasz Walczak: – Przyzwyczailiśmy się do myśli, że przemysł jest przeszłością. Wraz z przemianami gospodarczymi i globalizacją, przemysł gdzieś zniknął z pola widzenia. ARP przez 30 lat dbała o dobro polskiego przemysłu. Jak patrzycie na ten czas?
TOMASZ GACKOWSKI dyrektor Biura Analiz i Strategii ARP: – Podzielam opinię, że to historia cudu gospodarczego. To ogromny sukces wszystkich Polaków. To historia przedsiębiorców ze szczękami na stadionie. To historia pracowników, którzy byli w stanie poświęcać się, pracować po godzinach. Bez wątpienia ogromną zaletą polskiej gospodarki jest to, że kiedy na świecie jest kryzys, my szybciej nadrabiamy. Kiedy mamy ekspansję gospodarczą, aż tak szybko nie gonimy Zachodu jak moglibyśmy. Warto, żebyśmy to analizowali i wyciągali wnioski. Jeżeli chodzi o koszty transformacji, one były ogromne. Nie zgodzę się z przedmówcą, że pierwsza połowa lat 90. była zrównoważona. Rozwój był bardzo różnorodny, w wielu grupach społecznych, w wielu regionach kraju. Zrównoważony stał się znacznie później, ze względu na zmiany pokoleniowe. Oczekiwania młodego człowieka w latach 90. i teraz są inne. Jeśli chodzi o rolę takich podmiotów jak ARP, a więc nazywanych na świecie SOE (ang. state-owned enterprise), to w ostatniej dekadzie święcą one triumfy, zwłaszcza po Globalnym Kryzysie Finansowym z 2008 r. w USA. Władze fiskalne i monetarne zdecydowały się wtedy zasekurować wiele instytucji. Kiedy nastąpił COVID w 2020 r., okazało się, że w sytuacjach największej niepewności, państwa muszą odgrywać coraz większą rolę, używając instrumentów, przygotowanych w 2008 r., które my w krajach rozwijających się i rozwiniętych, używamy teraz, w czasie covidowym śmielej i dla dobra wszystkich. Oczywiście ten potrzebny, asekuracyjny „poślizg” zapewniają państwowe podmioty, takie jak ARP. Ich zadaniem jest, żeby w momencie, w którym jest strach, niepewność, asekurować rynki, w tym chronić miejsca pracy. O to przecież chodziło w tarczach antykryzysowych, o których będziemy czytać w przyszłości w podręcznikach do ekonomii. Przypomnę, kiedy Bank Rezerw Federalnych ogłosił 15 marca 2020 r., że tak naprawdę ściąga stopę procentową na sam dół i daje 500 mld na skup obligacji skarbowych i 200 mld papierów wartościowych zabezpieczonych spłatą hipotek (MBS). Po trzech dniach okazało się, że to za mało i trzeba to podwoić. Rynek był rozchwiany, a o koronawirusie wiedzieliśmy przecież od grudnia 2019 r. Tak więc rola ARP i jej historia to historia gospodarcza i polityczna Polski. To podmiot, który dobrze pamięta transformację i jej różne odsłony. Wśród pracowników są osoby, które pamiętają początki, trudy i wyzwania, które pojawiły się przez te lata. ARP to historia polskiego przemysłu – spółek, które przeżywają ogromne trudności, ale także spółek, które przeżywają american dream, od pucybuta do milionera, jak Dozamel, FPS H. Cegielski, Rafamet czy PolRegio. ARP to także parki przemysłowe czy specjalne strefy ekonomiczne oraz miliardów złotych zagranicznych inwestycji.
Tomasz Walczak: – Dużo mówi się o innowacjach. Kiedy firma MSD w 1991 wchodziła ze swoim know-how, to wystarczyło, żeby prowadzić badania i rozwój, czy było to sprzężenie między państwa kapitałem a rynkiem pracy?
Dimitri Gitas: Myślę, że obserwowaliśmy wyraźną ewolucję w kwestii know-how. Pozwolono dużym firmom zagranicznym na inwestowanie w Polsce i napędzanie innowacji. Myślę, że dziś musimy patrzeć w przyszłość. Mieć wizję tego, w jaki sposób możemy skutecznie utrzymać ten poziom zaufania dla zewnętrznego kapitału, napływającego do Polski. Przez ostatnie lata, obserwowaliśmy wyzwania, przed którymi stała opieka zdrowotna. W dzisiejszej debacie wspomniano już, że istnieje przestrzeń na pewne usprawnienia, jeśli chodzi o inwestycje w tym zakresie. Dzisiaj Polska znajduje się wśród krajów UE, które mają najniższe nakłady na opiekę zdrowotną pod względem procenta PKB. Aby zapewnić bezpieczeństwo na przyszłość, powinniśmy podnieść inwestycje w opiekę zdrowotną. Z tej perspektywy, musimy mieć pewność, że nasze innowacje trafią do ludzi, którzy ich potrzebują. Należy inwestować więcej w cyfryzację. Zapewnić więcej nowoczesnych modeli opieki, które zdejmują ze szpitali część zadań. Jeśli będziemy w stanie to zapewnić, odciąży to placówki szpitalnej opieki zdrowotnej.
Tomasz Walczak: – Nie wystarczy badanie i rozwój. Potrzebujemy implementacji tych nowych rozwiązań. Jak to dziś wygląda w Polsce?
Piotr Bujak: – W wielu rankingach innowacyjności wypadamy dość słabo. Wyniki tych badań są zniekształcone przez fakt, że duża część tego rodzaju wydatków jest realizowana przez międzynarodowe korporacje. W związku z tym w badaniach często te nakłady są klasyfikowane w innym kraju. Wyniki polskiej gospodarki pokazują, że nie mamy problemu z implementacją najnowocześniejszych rozwiązań. Patrząc na dynamiczny wzrost eksportu, na najbardziej wymagające rynki, a w trakcie pandemii Polska stała się drugim największym dostawcą towarów do Niemiec. Moim zdaniem takie wyniki nie byłyby możliwe bez zdolności polskich przedsiębiorstw do implementowania różnych nowoczesnych rozwiązań.
Tomasz Walczak: – Sektor bankowy uważany jest za najbardziej innowacyjny.
Krzysztof Pietraszkiewicz: – Nie chciałbym wiele o bankowości mówić. Ale my jako Polacy mamy powód do dumy. To nie krasnoludki zbudowały sektor bankowy. Nie tylko inwestorzy, ale my wszyscy. Skorzystaliśmy z elementu opóźnienia. Wymyśliliśmy rzeczy. obserwując co zrobiono za granicą, organizując w nowy sposób polski sektor bankowy. Chciałbym namówić nas wszystkich do rzetelnej odpowiedzi, dlaczego od wielu lat mamy niski poziom inwestycji prywatnych. Bez takiej odpowiedzi i zbudowania porozumienia, żeby stworzyć dobry ekosystem, nie ruszymy. Może się tak zdarzyć, że nie tylko zatrzymamy się, ale będziemy tworzyć lukę, dystans, między najbardziej rozwiniętymi krajami a Polską. To pułapka, której musimy uniknąć. Dlaczego prywatne firmy nie inwestują?
Tomasz Walczak: – Proszę wcielić się w rolę dziennikarza tabloidu i w kilku zdaniach podsumować naszą debatę.
Tomasz Gackowski: – Skupiłbym się na innowacjach, bo są one zawsze wielkim wyzwaniem. Bez prywatnych firm absolutnie nie jesteśmy w stanie tego udźwignąć. Innowacja bierze się z potrzeby rozwiązania problemu. Czasami to potrzeba zrobienia czegoś sprawniej i szybciej, aby móc skupić się na innych czynnościach, rozwijaniu nowych produktów i usług. Innowacja to też kluczowe narzędzie do wzmacniania produktywności. A produktywność jest kapitalnym narzędziem do walki z inflacją. Produktywność jest po prostu z istoty deflacyjna. Na pytanie czy Agencja Rozwoju Przemysłu powinna wchodzić w innowacje? Również. My w innowacje wchodzimy w co najmniej dwóch obszarach. Po pierwsze, przemysł kosmiczny. Jesteśmy udziałowcami Creotechu, który bez wsparcia ARP nie mógłby być w tym miejscu, w którym jest teraz. Parę tygodni temu zadebiutował na New Connect. Mamy także PIAP Space, który wspólnie z Centrum Łukasiewicza staramy się rozwijać. Mamy także taki program Sieć Otwartych Innowacji, w ramach którego podmioty MŚP przychodzą do nas po określony grant, aby móc się transformować cyfrowo. Sądzę, że ARP może jeszcze wspierać polski cud gospodarczy na wiele różnych sposobów, także w perspektywie tzw. zielonej transformacji, która przed nami i o której intensywnie myślimy.
Partner Debaty