Decyzja lokalizacyjna dla CPK - ruszą wywłaszczenia
Wojewoda mazowiecki wydał decyzję lokalizacyjną dla CPK. Lotnisko CPK wraz z układem komunikacyjnym po jego zachodniej stronie, powstanie na obszarze trzech gmin: Baranów, Teresin i Wiskitki. Obszar objęty wnioskiem o decyzję lokalizacyjną dla lotniska CPK i części węzła kolejowego to 2 588 ha. Wydanie decyzji lokalizacyjnej poprzedzał Program Dobrowolnych Nabyć prowadzony przez CPK. W połowie grudnia 2024 roku spółka informowała, że kupiła z tego 1721 ha, czyli ponad 66 proc., a zaawansowane rozmowy dotyczyły kolejnych 300 ha. Jak podaje money.pl - wynika z tego, że konieczne będą wywłaszczenia, bo właściciele ponad 500 hektarów nie sprzedadzą swojej ziemi z własnej woli.
Mieszkańcy są rozczarowani
Wojciech Kornak, wiceprezes Stowarzyszenia "Zanim Powstanie Lotnisko - CPK", mimo że — jak podkreśla — jest wyborcą Platformy Obywatelskiej, jest rozczarowany tym, jak koalicja rządząca postępuje w sprawie tej inwestycji. Przede wszystkim chodzi o komunikację z mieszkańcami, którzy nie mają żadnych informacji. Kornak zwraca uwagę, że zdanie koalicji rządzącej w kwestii budowy CPK zmieniło się o 180 stopni, czego nie rozumie. Tym bardziej że do zmiany nastawienia w rządzie, jak mówi, doszło na podstawie tych samych danych, które były znane w trakcie kampanii wyborczej.
Wszystko się zmieniło. W zasadzie od momentu wygrania wyborów plus może półtora tygodnia przedstawiciele dawnej opozycji przestali odbierać telefony. Bardzo chcieliśmy się dowiedzieć, co będzie dalej z lotniskiem, bo przecież zapowiedzi w kampanii były zupełnie inne. Chcieliśmy zaprosić tutaj Macieja Laska, ale zero odzewu. Wrzucili nas na czarną listę — mówi Wojciech Kornak.
Zaczną się protesty przy wywłaszczeniach?
Jak mówi Kornak, najwięcej emocji wśród mieszkańców były siedem, pięć lat temu, kiedy przedstawiano plany inwestycji. A od tego momentu w terenie "nic się nie dzieje". Jedynie geodeci dokonywali pomiarów, a kto chciał to sprzedał ziemię.
"Ludzie przywykli do tych planów. Wszystko, co do tej pory się działo, to wyłącznie jakieś "papiery" krążące między spółką, ministerstwem, premierem i kimś jeszcze. I ta decyzja wojewody to dalej są "papiery. Emocje i protesty mogą się zacząć, dopiero gdy faktycznie ktoś miałby być wywłaszczony" - mówi Kornak.
Polecany artykuł: