Pensje prezydentów miast i burmistrzów zależą m.in. od wielkości danego miasta czy gminy. O ostatecznej wysokości ich wynagrodzenia decydują jednak radni. Przeciętny włodarz otrzymuje z magistratu ok. 11–12 tys. zł. Jeśli obietnica prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z czwartkowej konferencji prasowej zostanie spełniona, już niedługo może być to o 20 proc. mniej, czyli ok. 9–10 tys. zł.
– Chcemy wprowadzenia nowych limitów dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków, starostów i ich zastępców, zniesione zostaną wszelkie dodatkowe poza pensją świadczenia, jeśli chodzi o kierownictwa Spółek Skarbu Państwa – mówił Jarosław Kaczyński.
Sprawdź także: Jarosław Kaczyński obniży pensje politykom. Ile będą zarabiać posłowie?
Z dodatkowych źródeł dochodu, o których wspomniał Jarosław Kaczyński, włodarze polskich miast korzystają nader chętnie. Wielu z nich piastuje stanowiska w zarządach lub radach nadzorczych spółek handlowych. Często dorabiają również na uniwersytetach oraz otrzymują tantiemy z tytułu praw autorskich. Niektórzy czerpią zyski także z posiadanych akcji czy wynajmu nieruchomości. Najbardziej przedsiębiorczy włodarze, pełniąc funkcje samorządowe w rok byli w stanie zarobić tyle, na ile osoba z wynagrodzeniem na poziomie średniej krajowej musiała by pracować blisko dekadę.
Najlepiej zarabiający prezydenci miast
Według najnowszych dostępnych obecnie rocznych oświadczeń o stanie majątku, najlepiej zarabiającym prezydentem jest włodarz Krakowa, Jacek Majchrowski. Jego dochody w 2016 r. wyniosły ponad 516 tys. zł brutto. Oprócz pensji z Urzędu Miejskiego w Krakowie na tę kwotę złożyły się także wynagrodzenia z Akademii Krakowskiej i Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz emerytura.
Na tle zarobków Jacka Majchrowskiego, blado wypada nawet prezydent stolicy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, której roczne dochody wyniosły nieco ponad 284 tys. zł, czyli prawie dwa razy mniej.
Czytaj też: Bogaty jak prezydent Krakowa. Majchrowski ma 1,8 mln zł na koncie, bo zarabia 39 tys. zł miesięcznie
Bardziej przedsiębiorczy od prezydent Warszawy okazał się nawet włodarz Poznania. Jacek Jaśkowiak zarobił w ub. r. ponad 422 tys. zł brutto, z czego 161,4 tys. zł to pensja z Urzędu Miasta, 129,2 tys. zł to zysk z wynajmu nieruchomości, zaś 130 tys. zł wynagrodzenie z tytułu zasiadania w radach nadzorczych Międzynarodowych Targów Poznańskich i firmy Remondis Sanitech.
Skarbnik zarabia więcej niż prezydent
Co ciekawe, nie zawsze najlepiej zarabiającą osobą Urzędzie Miasta jest ten, kto zajmuje najważniejszy fotel. Taka sytuacja miała miejsce m.in. w stolicy. Jak wyliczał dwa lata temu portal Politykawarszawska.pl, ponad dwa razy więcej od prezydent Warszawy zarabiał miejski skarbnik Mirosław Czekaj – jego miesięczna pensja wynosiła 27 tys. zł. Pierwszy zastępca pani prezydent (w 2016 r. był nim Jacek Wojciechowicz) dostawał zaś 25 tys. zł, a trzej pozostali wiceprezydenci – po blisko 23 tys. zł.
Podobna sytuacja ma miejsce także teraz m.in. w Tarnowie. Pełniący obecnie obowiązki prezydenta Kamil Kalinka zarabia 11,5 tys. zł brutto. Taką pensję ustalił mu premier rządu, który wyznaczył go do pełnienia tej funkcji. Z kolei sekretarz miasta Przemysław Rękas od początku roku otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 13 285 zł, czyli 1 785 zł wyższe niż jego przełożony.
Zobacz również: Gronkiewicz-Waltz ma 3,2 mln zł na koncie, dwa domy i 280 tys. zł pensji
– Sprawa wynagradzania władzy jest postawiona na głowie, jest tutaj dużo populizmu. Jeśli ktoś mówi inaczej to jest hipokrytą – powiedział w „Sygnałach dnia" wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.
Jak dodał: „Prezydent średniego miasta zarabia więcej niż prezydent RP. Minister zarabia dużo mniej niż kilkudziesięciu podległych mu dyrektorów departamentów bądź dyrektorów instytucji, których jest organizatorem. To nie jest zbyt normalne".
Źródła: polskieradio.pl, rp.pl, wyborcza.pl, tychy.info, superbiz.pl