- Polska i grupa europosłów dążą do skierowania umowy UE-Mercosur do Trybunału Sprawiedliwości UE, aby zbadać jej zgodność z traktatami unijnymi i zyskać czas na renegocjacje.
- Minister rolnictwa Stefan Krajewski podkreśla, że celem jest zabezpieczenie polskiego rolnictwa przed nierówną konkurencją, zwłaszcza w sektorach takich jak wołowina czy cukier, z powodu niższych standardów produkcji w krajach Mercosur.
- Polski rząd obawia się, że umowa w obecnym kształcie, mimo "klauzul ochronnych", otworzy rynek UE na znacznie tańsze produkty rolne, co zagrozi opłacalności produkcji w Polsce.
- Wniosek do TSUE to dla Polski strategiczny ruch, gdyż inne kraje UE, które wcześniej miały obawy, zmieniają swoje stanowisko po wprowadzeniu klauzul ochronnych, co zamyka okno negocjacyjne dla Warszawy.
Wniosek do TSUE. Jak Polska chce zyskać na czasie w sporze o umowę?
Sprawa kontrowersyjnej umowy handlowej Unii Europejskiej z krajami bloku Mercosur (Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj i Boliwia) wkracza w nową fazę. Na wniosek grupy europosłów, w tym Krzysztofa Hetmana (PSL), władze Parlamentu Europejskiego mają zająć się kwestią skierowania porozumienia do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Europarlamentarzyści chcą, by TSUE zbadał zgodność umowy z unijnymi traktatami, argumentując, że decyzje w tej sprawie nie mogą zapadać z pominięciem PE.
Minister rolnictwa Stefan Krajewski nie kryje, że taki obrót spraw jest na rękę polskiemu rządowi. Jego zdaniem procedura przed TSUE to przede wszystkim sposób na zyskanie czasu, który jest niezbędny do dalszych negocjacji. – Często słyszymy, że według Komisji Europejskiej wszystko zostało ustalone w trilogu, ale często okazuje się, że to był monolog – komentował minister Krajewski na antenie Polskiego Radia, wskazując na poczucie bycia pomijanym w kluczowych rozmowach.Zdaniem ministra rolnictwa Stefana Krajewskiego, skierowanie umowy UE-Mercosur do TSUE to przede wszystkim szansa na zyskanie cennego czasu na renegocjację zapisów, które mogą zaszkodzić polskiemu rolnictwu. Rząd liczy, że dodatkowe miesiące, a nawet lata, które może zająć Trybunałowi analiza prawna, pozwolą na wypracowanie korzystniejszych dla Warszawy warunków. "Pozwoli to negocjować zapisy dotyczące sytuacji pojedynczego kraju" – podkreślił minister, dając jasno do zrozumienia, że celem jest zabezpieczenie interesów Polski, a nie tylko całej Wspólnoty.
Umowa UE-Mercosur: jakie są zagrożenia dla polskiego rolnictwa?
Główny powód, dla którego kolejne polskie rządy podchodzą sceptycznie do porozumienia z południowoamerykańskim blokiem, leży w strukturze tej umowy. Zakłada ona znacznie szersze otwarcie rynku Unii Europejskiej na produkty rolne z krajów Mercosur w zamian za ułatwienia dla europejskiego przemysłu i usług. To właśnie ten "korzystniejszy dostęp do rynku unijnego produktom rolnym", o którym wspominał europoseł Hetman, jest źródłem największych obaw. Polscy rolnicy i przetwórcy boją się nierównej konkurencji z producentami z Brazylii czy Argentyny, którzy działają w oparciu o inne standardy środowiskowe, fitosanitarne i niższe koszty pracy.
Sprzeciw wobec umowy w jej obecnym kształcie jest w Polsce ponadpartyjny. Już w ubiegłym roku poprzedni rząd przyjął uchwałę odrzucającą porozumienie, a podobne stanowisko zajął również Sejm. Główna obawa dotyczy faktu, że umowa UE-Mercosur otworzy europejski rynek na znacznie tańsze produkty rolne, co może doprowadzić do drastycznego spadku opłacalności produkcji i zagrozić stabilności polskiego rolnictwa. Chodzi przede wszystkim o takie sektory jak produkcja wołowiny, drobiu, cukru czy etanolu, w których kraje Mercosur są globalnymi potęgami.
– Cieszy fakt, że są do niej wpisane klauzule ochronne czy hamulec bezpieczeństwa, ale chciałoby się więcej – przyznał minister Krajewski, podsumowując niedawne posiedzenie ministrów rolnictwa UE. Te "hamulce bezpieczeństwa" to mechanizmy, które mają chronić unijny rynek przed nagłym i nadmiernym importem, jednak zdaniem Warszawy są one niewystarczające, by skutecznie zabezpieczyć interesy krajowych producentów.
Polska na tle Europy. Jakie są dalsze kroki w negocjacjach?
Stanowisko Polski, choć konsekwentne, staje się coraz bardziej odosobnione na forum Unii Europejskiej. Jak przyznał minister Stefan Krajewski po ostatnim spotkaniu unijnych ministrów rolnictwa, prowadzenie rozmów na ten temat jest coraz trudniejsze. Powodem jest zmiana nastawienia części państw członkowskich, które wcześniej również wyrażały obawy.
– Coraz trudniej się o tym rozmawia na forum europejskim, bo ministrowie mówią, że zmienili opinię po wprowadzeniu do umowy klauzul ochronnych – powiedział szef resortu rolnictwa. To kluczowa informacja, która pokazuje, że wspomniane "hamulce bezpieczeństwa", choć dla Polski niewystarczające, dla innych stolic okazały się argumentem za złagodzeniem kursu. W tej sytuacji wniosek do TSUE staje się dla Warszawy nie tylko sposobem na zbadanie legalności umowy, ale przede wszystkim narzędziem taktycznym.
Dla polskiego rządu oznacza to, że okno negocjacyjne się zamyka, a presja na przyjęcie porozumienia rośnie, co czyni grę na czas kluczową dla ochrony polskiego rolnictwa. Skierowanie umowy do Trybunału to jedyna realna droga, by zatrzymać proces ratyfikacji i stworzyć nową przestrzeń do rozmów o indywidualnych zabezpieczeniach dla krajowych rynków. Bez tego Polska mogłaby zostać przegłosowana przez zwolenników szybkiego sfinalizowania umowy, co niosłoby za sobą trudne do oszacowania, ale z pewnością negatywne skutki dla tysięcy gospodarstw rolnych w kraju. Cała nadzieja rządu i rolników leży więc obecnie w długotrwałej procedurze w Luksemburgu.
Polecany artykuł:
