Liczba zatrudnionych pielęgniarek musi odpowiadać liczbie łóżek w szpitalu. Okazuje się jednak, że dostawki nie są wliczane do tej normy. To pozwala "kreatywnym" dyrektorom szpitali na obchodzenie przepisów. Pacjent leżący na łóżku w korytarzu już nie jest wliczany do rachunku, na podstawie którego określana jest niezbędna liczba członków personelu.
- W rejestrach figurują oddziały o zmniejszonej liczebności, pacjentów jest tylu, ilu było wcześniej. Leżą jednak na dostawkach, a zatem nie uwzględnia się ich przy wyliczaniu norm - podaje DGP. Efekt?
Pielęgniarki mają więcej pracy. Druga sztuczka to fotele, którymi zastępowane są łóżka. Trafiają na nie pacjenci, których obsługuje się w ciągu jednego dnia. Takie przypadki odnotowano m.in. na onkologii czy okulistyce. Fotele również nie są uwzględnione w przepisach.
Tymczasem pielęgniarek niedługo może być jeszcze mniej. 10 lat. Tylko tyle ma nas dzielić od medycznej katastrofy. Za dekadę w Polsce może zabraknąć pielęgniarek. Osób, które chcą wykonywać ten zawód jest po prostu za mało. Według Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, w 2018 roku na prawie 280 tys. pielęgniarek i położnych w wieku 41-60 lat było blisko 173 tys., a w wieku 21-40 lat zaledwie 33 tys. W 2033 roku może brakować około 169 tys. pielęgniarek.