Z rzekomego zatrudniania ludzi na śmieciówkach Piotr Duda, szef „Solidarności”, tłumaczył się już w zeszłym tygodniu. Twierdził, że w firmie Dekom nikt nie jest zatrudniony na umowę cywilnoprawną, działa tam organizacja związku zawodowego i wszyscy mają umowy o pracę. Tymczasem, „Newsweek” pisze dziś, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
ZOBACZ TEŻ: 204 mln zł z fotoradarów i za picie pod chmurką. Mandaty Straży Miejskiej
Tygodnik podaje, że udało mu się dotrzeć do byłej pracownicy, pani Katarzyny, która była w „Bałyku” magazynierem i kelnerką przez 31 lat. Kobieta twierdzi, że pracowała na śmieciówce i dodaje, że zwolniono ją za braki w magazynie, które według niej wynikały z tego, że pracownikom kazano przygotowywać paczki świąteczne dla prezesów. „Newsweek” pisze też, że w „Bałyku” pracowali ochroniarze, którzy będąc na 24-godzinnych zmianach, dostawali 9,5 zł za godzinę – zatrudniała ich firma zewnętrzna.
ZOBACZ TEŻ: Korupcja na szczytach władzy? Jest stenogram rzekomej rozmowy Kwaśniewskiego i Kalisza
Ponadto b. dyrektor hotelu twierdzi, że w nadzorowanej przez „S” firmie na umowach cywilnoprawnych pracowało 40 proc. zatrudnionych. Dyrektor podkreśla też, że wynajem dwóch luksusowych apartamentów, które Duda zajął rzekomo z rodziną, kosztowałby w normalnych warunkach ok. 10 tys. zł - Duda mówił na wcześniejszej konferencji, że za wynajem pokoju płacił 85 zł. Przewodniczący „S” już w zeszłym tygodniu przekonywał na konferencji prasowej, że zarzuty „Newsweeka” są nieprawdziwe i zapowiedział, że pozwie gazetę.
Źródło: natemat.pl, newsweek.pl
W hotelu „Solidarności” zatrudniają na śmieciówkach?
Z nowym numerem „Newsweeka” nadciągnęła kolejna porcja sensacyjnych doniesień związanych z kołobrzeskim hotelem „Bałtyk” zarządzanym przez podległą „Solidarności” spółkę Dekom. Tygodnik pisze, że w firmie nadzorowanej przez Piotra Dudę, która zatrudniała ludzi w „Bałtyku”, aż 40 proc. kadry pracowało w oparciu o umowy śmieciowe, mimo że oficjalnie „Solidarność” stara się z nimi walczyć.