- Ponad 77 tys. osób może stracić pracę w wyniku planowanych zwolnień grupowych w Polsce.
- Sektor publiczny i prywatny dotknięte redukcjami etatów, m.in. PKP Cargo, Poczta Polska, Makro, Fujitsu, Shell, Heineken, Aldi.
- Kraków w szczególnie trudnej sytuacji, gdzie zwolnienia mogą dotknąć blisko 4 tys. osób, głównie w branżach IT, księgowości i obsługi klienta.
Grupowe zwolnienia w sektorze publicznym i prywatnym!
Jak pisze RMF24 najwięcej zwolnień grupowych deklaruje sektor publicznych, m.in. PKP Cargo, czy Poczta Polska. Wymieniono także firmy prywatne, takie jak Makro, które planuje likwidacje hal w Rybniku, Słupsku, Toruniu i Zabrzu. Również koncern informatyczny Fujitusu planuje zwolnienia 800 osób.
Na portalu czytamy, że najwięcej deklarowanych zwolnień grupowych jest w Krakowie, z danych Grodzkiego Urzędu Pracy wynika, ze od 1 stycznia do 25 września redukcje zatrudnienia łącznie 3903 osób, zgłosiło 29 zakładów pracy. Zwolnienia mają szczególnie uderzyć w branżę IT.
W Krakowie zwalniać będzie m.in. Shell Polska (likwidacja 250 etatow), Heineken Polska (likwidacja 500-700 miejsc pracy w Krakowie w związku z przeniesieniem części działalności do Indii), oraz Aldi; które rozważa redukcję ok. 100 etatów.
RMF FM pisze również o bezrobociu w Łodzi - we wrześniu stopa bezrobocia wyniosła ponad 5 proc.
Grupowe zwolnienia mogą objąć branżę motoryzacyjną
Jak pisze Business Insider w obliczu zwolnień grupowych stoi także branża motoryzacyjna. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych (CLEPA), w 2024 roku w Europie zlikwidowano 54 tysiące miejsc pracy, a sytuacja może się powtórzyć.
W rozmowie z Business Insderem, Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) oraz członek zarządu CLEPA, podkreślił, że problemy europejskiego przemysłu motoryzacyjnego mają bezpośredni wpływ na polski sektor części motoryzacyjnych. Polska jest jednym z największych eksporterów części i komponentów w Europie.
Pełzające bezrobocie? Skala zwolnień może być większa
Jak mówi w rozmowie z "Forbesem" dr Iwona Jarszoewska-Ignatowska, radczyni prawna i założycielka kancelarii People & Law specjalizującej się w prawie pracy, rzeczywista skala zwolnień w Polsce może być znacznie większa niż wynika to z urzędów pracy.
- Wszystko przez rosnące koszty pracy, automatyzację i przenoszenie procesów za granicę - mówi Katarzyna Lorenc, ekspertka do spraw rynku pracy z Buisness Center Club w rozmowie z Eską.
Z kolei pan Michał w rozmowie z Eską stwierdził, że zmienił się rynek pracy i wydłużyły się niektóre procesy rekrutacyjne. Jak sam mówi największe korporacje globalne rekrutują w pół roku, a gdzie indziej znalazł pracę w przeciągu tygodnia.
Polecany artykuł:
