To sugeruje, że wielu obywateli, których ta forma wsparcia państwa (kosztem banków) miała dotknąć, tak naprawdę nie potrzebowało tego wsparcia, gdyż nie skorzystali z okazji do "bezkarnego" niepłacenia kilka razy w roku.
Wręcz przeciwnie, niektórzy z nich zdecydowali się zwiększyć swoje comiesięczne płatności, wykorzystując fakt, że w trakcie wakacji kredytowych nie muszą pokrywać odsetek. Dzięki temu byli w stanie znacząco zmniejszyć kwotę swojego kredytu, którą będą spłacać po zakończeniu wakacji. To sugeruje, że mieli oni na to środki, i że być może nie byli w rzeczywistości uzależnieni od wakacji kredytowych, które rząd wprowadził jako środek wsparcia dla tych, którzy napotkali trudności w spłacaniu kredytów w związku z gwałtownym wzrostem oprocentowania w latach 2021-2022.
Szkodliwa koncepcja
Patrząc na całą inicjatywę wakacji kredytowych z tej perspektywy, można dojść do wniosku, że była ona mniej trafiona i zbędna. Co więcej, wiele głosów, w tym ekonomistów, od dawna krytykuje tę koncepcję, twierdząc, że jest ona szkodliwa, ponieważ wpływa negatywnie na skuteczność polityki pieniężnej prowadzonej przez Narodowy Bank Polski.
Co ciekawe, rząd właśnie przyjął projekt ustawy przedłużającej wakacje kredytowe na rok 2024, choć w nieco zmienionej formie, z wprowadzeniem progu dochodowego. Niemniej jednak, nie zmieniło się uzasadnienie potrzeby kontynuowania tego programu. Rząd nadal twierdzi, że "polskie rodziny mogą mieć problem z obsługą kredytów hipotecznych", pomimo że obecnie odsetek kredytów, które nie są spłacane, wynosi zaledwie około 1,5 procent.
Co do przyszłości wakacji kredytowych w 2024 roku, ich losy są niepewne. Decyzja o losie tego programu będzie leżała w rękach Sejmu nowej kadencji, w której większość posiadający dotychczasowa opozycja.