Wakacje 2021 przed nami. Wszystko wskazuje na to, że epidemia na chwilę się wycisza, więc Polacy masowo ruszą na urlopy. Część chętniej niż w poprzednim roku wybierze się na zagraniczne wakacje. Ale spora grupa rodaków w wakacje 2021 zostanie w kraju i ruszy nad Bałtyk, na Mazury czy w góry. Właściciele hoteli, pensjonatów i biznesów w kurortach już zacierają ręce, bo na brak ruchu raczej nie będą mieli co narzekać. W tym roku Polakom nie są straszne nawet wysokie ceny, jakie się szykują w nadchodzącym sezonie letnim. Okazuje się, że ceny noclegów w lipcu i sierpniu mocno idą w górę. Na przykład za siedem noclegów dla jednej osoby nad Bałtykiem jeszcze w czerwcu zapłacimy około tysiąca złotych, a w lipcu czy sierpniu pula ta rośnie do 2 - 2,5 tysiąca (w zależności od miejsca rzecz jasna). Choć jak już wspomnieliśmy, nikogo to nie zniechęca, bo o rezerwację noclegów na szczyt sezonu już bardzo trudno. Zapewne nie bez znaczenia jest także możliwość wykorzystania bonu turystycznego w Polsce. Tymczasem za taką samą pulę można sobie wypocząć na zagranicznych wczasach. Dla przykładu tygodniowy pobyt w Grecji czy Turcji w czerwcu kosztuje około tysiąc złotych, natomiast w lipcu cena rośnie do około 2 tys. zł za osobę. Co bardzo ważne, nie wszędzie wymagane są testy na koronawirusa czy szczepienia podróżnych. Zatem każdy znajdzie coś atrakcyjnego dla siebie. A wiadomo, że za wyborem zagranicznych wczasów stoją nie tylko ceny, ale i gwarantowana pogoda.
Wakacje w Polsce droższe niż w Hiszpanii i Grecji. Ceny rosną jak szalone
Wakacje 2021 nadchodzą wielkimi krokami. Polacy zmęczeni pandemią i związanymi z nią reżimami sanitarnymi i obostrzeniami szykują się do wyjazdów. Ruszyły rezerwacje w popularnych kurortach. Niestety, ceny zwalają z nóg. Decydując się na wypoczynek w czerwcu zapłacimy nawet dwa razy mniej niż w lipcu. Ceny wczasów w Polsce będą o wiele wyższe niż w Chorwacji czy nawet w Grecji bądź Hiszpanii. Jednak okazuje się, że nawet zaporowe ceny nie są straszne naszym rodakom. Znalezienie atrakcyjnej oferty nad Bałtykiem czy na Mazurach w szczycie sezonu już graniczy z cudem.