Krzysztof Bradliński został zwolniony z oddziału Wars Południe, który podlega PKPIntercity, w maju ubiegłego roku. W tym samym czasie rozwiązano umowę z jeszcze jednym konduktorem, jednak nie uczestniczy on w procesie.
Zdaniem Bradlińskiego, jego zwolnienie było bezprawne. Był on członkiem firmowego związku zawodowego, więc przed rozwiązaniem z nim umowy, Wars powinien przeprowadzić konsultacje społeczne. Taki obowiązek nakłada na pracodawcę prawo.
Sprawdź także: Małe firmy łamią prawa pracowników
Jaki był powód wręczenia konduktorowi wypowiedzenia? Oficjalnie, było to spowodowane wystąpieniem Bradlińskiego w mundurze na manifestacji związkowców. Jednak jak tłumaczy bezpośrednio zainteresowany, mundur, w który był ubrany, sam sobie uszył, zaś Wars pozbył się go przez jego działalność w związku i to, że złożył w sądzie wniosek o wypłatę wynagrodzenia za nadgodziny.
– Chodzi o pełną dyskryminację. Działałem jako związkowiec. Walczyłem o poprawę warunków pracowników. Dyrektor wielokrotnie mnie wzywał i robił przesłuchania, żeby mnie zastraszyć – powiedział w rozmowie z Radiem ZET Bradliński.
Czytaj też: Prawo pracownika. Poznaj zasady przyznawania urlopów
W wersję konduktora uwierzyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która przystąpiła do sprawy. Jej prawnicy pomagają konduktorowi dochodzić jego roszczeń. Bradliński chce przywrócenia do pracy, odszkodowania i i wypłaty wynagrodzenia za cały okres, kiedy pozostawał bezrobotny po zwolnieniu.
Źródło: Radio ZET