Zaledwie trzy tygodnie temu pisaliśmy o kryzysie energetycznym, który dotknął Wenezuelę, gdzie aż 60 proc. energii wytwarzają hydroelektrownie. Kraj ogarnęła susza i przerwy w dostawach prądu są codziennością. Aby ludzie zużywali mniej prądu w zakładach pracy, Maduro wprowadził trzydniowe weekendy, które potrwają do początku czerwca.
ZOBACZ TEŻ: We wrześniu grozi nam energetyczna apokalipsa!
Teraz idzie jeszcze dalej. Ograniczył na co najmniej na pół miesiąca wykonywanie obowiązków przez pracowników instytucji państwowych do dwóch dni w tygodniu. Będą oni musieli być w pracy tylko w poniedziałki i wtorki, przy czym ich pensje pozostaną bez zmian. Normalnie pracować mają tylko szpitale i państwowe sklepy.
Wenezuelczycy są oburzeni. Z kraju docierają doniesienia o demonstracjach i plądrowaniu sklepów. Nie dość, że ludzie nie mogą załatwić urzędowych spraw, to jeszcze krytycy prezydenckiego pomysłu uważają, że decyzja głowy państwa niczego nie zmieni, bo urzędnicy, siedząc w domu, i tak będą przecież zużywali prąd.
ZOBACZ TEŻ: Pierwsza dymisja w rządzie Szydło? Minister Tchórzewski zaprzecza
Wenezuela, walcząc z kryzysem energetycznym, przesunęła też czas o pół godziny, zamierza wprowadzić specjalny plan zarządzania elektrycznością i apeluje do obywateli, by powstrzymali się od używania takich urządzeń jak choćby suszarki do włosów. Takie działania są dodatkowo źle odbierane w kraju, w którym obywatelom i tak nie najlepiej się żyje. Wenezuela pogrążona jest w recesji, szaleje inflacja, brakuje żywności i leków.
Źródło: wnp.pl
Wenezuela: urzędnicy popracują tylko dwa dni w tygodniu. Mieszkańcy oburzeni
Trwający w Wenezueli kryzys energetyczny nasila się, wobec czego władze podejmują kolejne kroki, by ograniczyć zużycie prądu. Prezydent kraju, Nicolas Maduro, ogłosił wczoraj, że zatrudnieni w instytucjach państwowych będą przychodzili do pracy tylko dwa dni w tygodniu, aby zużywali mniej energii elektrycznej. Ich pensje mają pozostać bez zmian. Wenezuelczycy są oburzeni tą decyzją.