Elektrownia Konin

i

Autor: Shutterstock

We wrześniu grozi nam energetyczna apokalipsa!

2016-04-12 13:40

W zeszłym roku po raz pierwszy od lat 80-tych władza wprowadziła obowiązkowe ograniczenia w poborze energii elektrycznej, które dotknęły tysiące firm. Teraz sytuacja może się powtórzyć – alarmuje „Gazeta Wyborcza”. Czy realizacji czarnego scenariusza da się zapobiec?

Polskie elektrownie nie są obecnie w stanie wyprodukować tyle prądu, ile potrzebują go wszyscy odbiorcy w naszym kraju. Poziom niedoboru megawatów będzie najwyższy we wrześniu br. - ostrzegają Polskie Sieci Energetyczne (PSE) w swoim raporcie. Komunikat ten staje się o tyle poważniejszy, że jest to instytucja, która odpowiada za bezpieczeństwo krajowego systemu energetycznego, a więc wie, co mówi.

ZOBACZ TEŻ: Upał nie odpuszcza, wciąż są problemy z prądem. Czy grozi nam tzw. zaciemnienie?

Pierwsze kłopoty z dostawami prądu na dużą skalę dało się odczuć w sierpniu zeszłego roku. Wtedy to rząd wprowadził stopnie zasilania, czyli ograniczenia w poborze energii elektrycznej. Nie dotknęły one bezpośrednio klientów prywatnych, objęły jednak tysiące przedsiębiorstw. Problemy z prądem miały markety, w biurach trzeba było przykręcić klimatyzację. Wynikało to z ekstremalnej suszy, która dotknęła nasz kraj. Nie dość, że wiele elektrowni było w remoncie, to jeszcze trzeba było ograniczyć pracę tych, które powinny działać w normalnym trybie. Wywołał to niski poziom wód w rzekach i jeziorach, których zasoby używane są do chłodzenia maszynerii w elektrowniach. „Gazeta Wyborcza” ostrzega, że ten czarny scenariusz może powtórzyć się także w tym roku, a nawet być bardziej nasilony, biorąc pod uwagę raport PSE.

ZOBACZ TEŻ: Jednych wykańczają, dla innych to żyła złota. Kto zarabia na upałach

Rzeczniczka tej instytucji mówi jednak, że PSE monitoruje sytuację. Aby uniknąć kryzysu energetycznego, może uruchomić rezerwowe elektrownie i zażądać od największych fabryk ograniczeń w poborze prądu. „Jednak skala takiego działania byłaby niewielka” - pisze „Wyborcza”. Wygląda więc na to, że może nas czekać trudny wrzesień. Możliwe, że problem nie będzie się już powtarzał od 2017 r., kiedy mają zostać uruchomione nowoczesne elektrownie węglowe w Kozienicach, Opolu i Jaworznie. To jednak może wystarczyć tylko na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, więc Polska już teraz musi zastanowić się, w jakim kierunku ma iść nasza energetyka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze