Gigantyczne ceny wody i kaloszy
Polska walczy z powodzią. Niestety, tak jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, są osoby, które chcą się dorobić na nieszczęściu innych. Powodzianie alarmują, że ceny w okolicznych sklepach wystrzeliły jak z procy. Za butelkę wody trzeba zapłacić nawet 40 zł! W górę poszły też ceny kaloszy, łopat i środków czystości. Niezbędne dla powodzian przedmioty podrożały nawet i o tysiąc procent. Dramatyczna sytuacja jest w Lądku Zdroju. W programie "Uwaga" TVN mieszkańcy skarżyli się, że zostali pozostawieni sami sobie. Starsze małżeństwo żaliło się, że czekało trzy godziny w kolejce po dary i dostało jedną butelkę wody. Na wagę złota są kalosze, rękawice, łopaty. Choć w całym kraju trwają zbiórki dla powodzian, to niestety cały czas jest za mało i nie wszędzie pomoc dociera. Okazuje się, że ludzie znajdujący się w tak ogromnej potrzebie i dramatycznej sytuacji są łakomym kąskiem dla innych, którzy to na ludzkim nieszczęściu chcą się wzbogacić.
Tusk reaguje na gigantyczne podwyżki cen
Sprawą oburzony jest sam premier Donald Tusk. Szef polskiego rządu poinformował, że w związku z nagłym wzrostem cen na terenach powodziowych poprosił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, żeby tę sprawę "zbadać natychmiast i szczegółowo". "Aby ta kontrola umożliwiła nam skuteczną ochronę konsumenta, tych ludzi, którzy stają się nie tylko ofiarami powodzi, czasami samotności, ale taż ofiarami chciwości innych ludzi" - podkreślił Tusk.
Odpowiedź UOKiK jest natychmiastowa. "Chęć wzbogacenia się na tragedii osób poszkodowanych przez powódź jest czymś porażającym i niedopuszczalnym" - mówi Prezes UOKiK Tomasz Chróstny. I podkreśla: "Będziemy zgodnie z naszymi kompetencjami podejmowali stanowcze działania wszędzie tam, gdzie mogą występować nadużycia, zwracając szczególną uwagę na kształtowanie cen towarów i świadczonych usług".
Przypominamy, że na terenie całego kraju trwają zbiórki dla powodzian. Chcąc pomóc, warto poszukać w swojej okolicy fundacji, organizacji, która taką pomoc nadzoruje i przekazuje niezbędne rzeczy powodzianom. Potrzebne są łopaty, miotły, kalosze, środki czystości, ale i wszelkie artykuły higieniczne dla dzieci i seniorów. Powodzianie apelują też o pomoc fizyczną. W zalanych miastach brakuje rąk do pracy. W samym Kłodzku zniszczonych zostało około 500 mieszkań, z których to wszystko trzeba wynieść, mieszkania oczyścić i przygotować do osuszenia. Byłoby doskonale, gdyby w pomoc dla powodzian zaangażowały się firmy wyspecjalizowane w osuszaniu budynków.