- Dzięki temu skończą się promocje i rozdawnictwo alkoholu - mówi "Gazecie Wyborczej" Krzysztof Brzózka, niedawno odwołany szef PARPA. Były szef Agencji popiera swoje postulaty twardymi danymi, które są alarmujące. Poza rekordowym 1980 (11,8 l na osobę) Polacy notują największe spożycie od lat. Również w wydatkach na alkohol nie mamy sobie równych (nie licząc krajów bałtyckich). Przeznaczamy na ten cel 3,5 proc. swoich wydatków, gdy średnia dla gospodarstwa w Unii Europejskiej wynosi 1,6 proc. - podaje money.pl.
ZOBACZ TAKŻE: Twórca Biedronki nie żyje! Wielka rozpacz w rodzinie miliardera
- Na cenę alkoholu wrażliwe są dwie grupy społeczne - młodzież i pijący chronicznie. Ustalenie minimalnej ceny alkoholu, poniżej której nie można będzie sprzedawać wódki, wina i piwa, spowoduje, że te dwie grupy będą mniej piły - przekonuje cytowany przez "GW" Brzózka.
Stąd pomysł ustalenia ceny minimalnej nie tylko dla wódek, ale także wina czy piwa. Według założeń agencji, za 10 gramów czystego alkoholu powinniśmy płacić od 1,5 zł do 2 zł, co przełożyłoby się na cenę piwa (4,5 proc.) w przedziale 2,7 lub 3,6 zł. Z kolei butelka wina o mocy 12 proc. nie mogła by kosztować mniej niż 10,8-14,40 zł. Natomiast pół litra najtańszej wódki byłaby sprzedawana za 24 lub 32 zł.
Źródło: money.pl