Niebezpieczne banany zostały znalezione przez klientkę w Lipnie. Na pierwsze takie znalezisko kobieta natrafiła w Biedronce.
- Córka jadła banana i czymś się ukłuła w podniebienie – opowiadała na łamach „Gazety Pomorskiej”. Tym „czymś” okazała się wykałaczka, która wbita była w owoc od strony ogonka.
Kobieta zgłosiła sprawę do kierownika sklepu, ale niedługo później znowu przeżyła szok – w bananach znowu znalazła wykałaczki. Tym razem były to jednak owoce kupione w… Lidlu.
- Dzieci jadły już ostrożniej i od razu zorientowały się, że znów coś jest w owocach - powiedziała klientka dyskontów dziennikarzom „Gazety Pomorskiej”.
Zarówno Biedronka i Lidl przeprosiły kobietę i zadeklarowały, że zbadają sprawę. Sklepy sprawdzą partię feralnych bananów oraz to, kto jest ich producentem. Lidl dodatkowo zapewnił, że przeprowadził w swoim sklepie w Lipnie kontrolę, w czasie której nie znaleziono wykałaczek w bananach.