Praca w Parlamencie Europejskim to nie tylko prestiż, ale także bardzo atrakcyjne wynagrodzenia. Nic dziwnego, że stanowisko w Brukseli to marzenie dla wielu polityków. Poza wysoką pensją, europosłowie mogą liczyć na mnóstwo dodatków. Podstawowa pensja europosła wynosi nieco ponad 8 tys. euro (przed opodatkowaniem), czyli ok. 34 tys. złotych. Gdybyśmy nawet odjęli z tej pensji unijny podatek, to i tak pozostaje w kieszeni prawie 27 tys. złotych.
Wprowadzenie posła do Europarlamentu nie jest jednak tanie. W programie "Reguły gry" portalu WNP.pl dr Krystian Dudek z Instytutu Konsultingowo-Doradczego Publico oszacował, że to inwestycja rzędu 1,5-2 mln zł. Na co trzeba przeznaczyć tak ogromne środki?
- Są duże okręgi. Jeśli chcielibyśmy wysłać list do każdego wyborcy w okręgu np. bazującym na województwie śląskim, to wyjdzie prawie milion złotych, jeśli policzymy wszystkie adresy - stwierdził Dudek i jako przykład podał koszta reklam. Postawienie jednego bilbordu to cena kilku tysięcy złotych. W przypadku kampanii w 20 miastach to już kosmiczne pieniądze. - Jeśli to policzymy, kwoty są piorunujące. Ale jest o co grać - mówi WNP.pl Krystian Dudek.
Jak przekonuje, europejskie pensje pozwalają jednak doskonale zorganizować sobie życie. Zdaniem naukowca to także praca, która nie obciąża. Dudek przekonuje, że partie najchętniej wystawiają polityków, którzy rządzili, ale "zdążyli się zużyć". Po kadencji w Brukseli wracają i są lepiej postrzegani, bo krajowi wyborcy zdążyli o nich zapomnieć.