Dworek Góralski „Krywań” w Mikołowie na swojej stronie internetowej reklamuje się hasłem „Pragniemy trafić nie tylko do Państwa żołądków, ale i serc! Sprostamy każdym indywidualnym oczekiwaniom i do zobaczenia!”. Te właśnie indywidualne oczekiwania właściciele zaprezentowali na swoim profilu na Facebook’u.
„Krywań” umieścił ogłoszenie, w którym czytamy, że (pisownia oryginalna): „Dworek Góralskii KRYWAŃ w Mikołowie zatrudni kelnetki”. Dwie małe literówki w jednym zdaniu to jeszcze nie dramat. Niestety, na nieszczęście ewentualnego pracodawcy odezwała się była już „kelnetka”. Kobieta stwierdziła, że w „Krywaniu” nie ma szacunku dla pracowników i ich pracy, a właściciele są „oszustami i kombinatorami”. Ich odpowiedź była poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Na Dworek Góralski „Krywań” posypały się gromy i wkrótce strona na Facebook’u została zamknięta. Właściciele piszą, że to z powodu wspomnianej krytyki, ale i… ataku hakerskiego.
To jednak nie pierwszy przypadek w ostatnim czasie, kiedy ewentualni pracodawcy pokazują bezmiar swojego wręcz chamstwa. Dziennikarka Olivia Drost ujawniła wymianę komentarzy pod ogłoszeniem, w którym mężczyzna polecił do pracy swoją asystentkę. Demand Planner z firmy Panasonic pod postem zapytał wprost, czy kobieta „dobrze się bzyka?”. Potem dopisywał, że to żarcik i to normalny, gdy chodzi o asystentkę, choć zaraz potem domagał się odpowiedzi na swoje pytanie. Wtórował mu psycholog z firmy Diagnosis, który stwierdził, że od tego są właśnie asystentki. Gdy wymiana zdań została upubliczniona, demand planner z Panasonica oznajmił, że czekał w kolejce do lekarza i obcy mężczyzna wziął jego telefon i zrobił sobie głupi żart.
Najwyraźniej nie tylko za niskie pensje czy setki nadgodzin są problemem na rynku pracy. Nie zmieni się nic, póki do pracownika pracodawca będzie podchodził całkowicie przedmiotowo.