- Wydawało się, że podatek bankowy zapowiadany przez dwie kadencje spędzone przez partię Jarosława Kaczyńskiego w opozycji, powinien być przemyślany, precyzyjnie opisany w ustawie z niebieskiej teczki, którą Beata Szydło wymachiwała w kampanii. A tu taki klops! Ustawa mówi, że podatek odprowadzany jest od aktywów liczonych w ostatnim dniu miesiąca, ale pomniejszonych o obligacje SP, od których podatku się nie płaci. Taki przepis to bubel prawny, pozwalający bankom uciec od podatku w majestacie prawa! Nietrudno się bowiem domyślić, w co inwestują banki w ostatnich dniach miesiąca - pisze na blogu leszczyna.info była wiceminister finansów Izabela Leszczyna.
Zobacz koniecznie: 500+: W Łodzi wypłacono rekordową sumę na jedną rodzinę
Innymi słowa - w prawie istnieje luka, która w prosty sposób pozwala bankom wymigać się od nowej daniny, nałożej przez rząd Beaty Szydło. Wystarczy, że bank pod koniec miesiąca, nawet na bardzo krótko, kupi obligacje skarbu państwa o odpowiedniej wartości - alarmuje Monety.pl.
Przypomnijmy, że gabinet Szydło szacował, że podatek bankowy przyniesie rocznie 5,5 mld zł i ma stanowić jedno ze źródeł finansowania programu "Rodzina 500+", który od 2017 r. będzie kosztował budżet państwa ponad 21 mld zł.
Czy w takim razie pieniądze z 500+ są zagrożone? Ministerstwo Finansów w piśmie przysłanym do Money.pl, informuje, że "ustawa o podatku od niektórych instytucji finansowych przewiduje możliwość obniżenia przez banki podstawy opodatkowania o wartość aktywów w postaci skarbowych papierów wartościowych (SPW)". Dodaje też, że jest to "zgodnie z wolą ustawodawcy".
To niejedyny sposób dla sektora bankowego, aby uniknąć płacenia nowego podatku. Druga metoda jest już jednak bardziej skomplikowana. Zgodnie z przepisami, jeśli bank zostanie objęty programem naprawczym przez Komisję Nadzoru Finansowego - ze względu na stratę netto, to wykluczałoby go z płacenia podatku. W marcu o taką procedurę do Komisji zwrócił się np. Getin Noble Bank - podaje "Rzeczpospolita".
Czytaj również: Pieniądze z 500+ trafiły już do rodzin. Gdzie samorządy wypłacają 500 zł na dziecko?
- Powodem złożenia wniosku jest strata netto w IV kwartale w wysokości prawie 200 mln zł (w całym roku bank miał 54 mln zł zysku). To efekt zdarzeń jednorazowych, które dotknęły też inne banki. Chodzi o ratowanie depozytów upadłego SK Banku (kosztowało to GNB 117 mln zł) oraz składkę na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców (134 mln zł) - czytamy w dzienniku.
Potencjalny czas zawieszenie płacenia podatku bankowego dla GNB to trzy lata - tyle trwa okres naprawczy. Bank szacuje, że rocznie musiałby płacić ok. 240 mln zł daniny, więc w ciągu trzech lat może zaoszczędzić ponad 700 mln zł.
Źródło: Money.pl