Urzędnik wyborczy to w Polsce coś nowego. Do jego zadań ma należeć m.in. współpraca z szefem Państwowej Komisji Wyborczej, nadzorowanie organizacji wyborów, czynności związane z powoływaniem obwodowych komisji wyborczych, druk i dowóz kart do głosowania czy wykonywanie zadań związanych z głosowaniem korespondencyjnym. Za wszystko to urzędnik miesięcznie ma otrzymywać wynagrodzenie w wysokości około 4,5 tys. złotych.
ZOBACZ TEŻ: Kolejne nagrody w rządzie PiS. Wiemy, ile dostał mąż Julii Przyłębskiej
Jak podaje radio TOK FM, szefowa Krajowego Biura Wyborczego, Magdalena Pietrzak poinformowała, że do przeprowadzenia wyborów samorządowych w naszym kraju potrzebnych jest 4556 urzędników. Wniosków zaś o zostanie nim wpłynęło niecałe 3 tysiące.
Paweł Dłutek, radca KBW dodaje, że np. w Warszawie potrzeba 174 osób, zaś chętnych było tylko 79. W Gdańsku jest zapotrzebowanie na 91 urzędników wyborczych, zaś zgłosiła tylko nieco ponad 1/3. Podobnie jest w innych dużych miastach. W Białymstoku doszło do tego, że jako urzędnicy wyborczy chcieli pracować głównie pracownicy administracji skarbowej, urzędu marszałkowskiego czy służby celnej. Tamtejsze KBW samo stwierdziło, że się nie nadają, bo nie mają doświadczenia przy organizacji wyborów, gdyż od lat zajmują się inną branżą. W wielu gminach nie ma kandydatów w ogóle.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Przekupstwo PiS? 300 zł ekstra na dziecko i minimalna emerytura za urodzenie czwórki dzieci
Źródłem problemu może być fakt, że choć pensja urzędnika nie należy do najniższych, to już warunki zatrudnienia zniechęcają. Taką pracę można podjąć tylko w innej gminie, niż ta w której się mieszka i pracuje. Ale zwrotu kosztów przejazdów, wyżywienia i zakwaterowania nikt nie przewidział.
Są jednak też miasta, gdzie liczba chętnych była większa niż zapotrzebowanie. W Lublinie potrzeba 167 urzędników zaś zgłoszeń wpłynęło 210. W Łodzi liczba chętnych do zostania urzędnikiem wyborczym była podobna, tylko, że tam miejsc jest tylko 120.
SPRAWDŹ TAKŻE: Wiemy, ile kosztują obietnice „piątki Morawieckiego"
Co więc dalej z wyborami? KBW śle właśnie pisma do wojewodów, marszałków, starostów, wójtów i burmistrzów z prośbą, ażeby to oni przedstawili kandydatury na stanowiska urzędników wyborczych w ciągu 7 dni. Oczywiście mogą oni tylko zaproponować komuś taką pracę, ale nie nakazać jej podjęcia. Jeżeli jednak w ciągu tygodnia nie dojdzie do rozwiązania problemu, sprawą zajmie się MSWiA. Tyle tylko, że przepisy nie wyjaśniają dokładnie co może zrobić.