Każdy zna popularne porzekadło "Wolnoć Tomku, w swoim domku", ale to co ciśnie się na usta, nie zawsze jest uniwersalnym prawem. Udowadnia to pomysł warszawskiej radnej, która chce zakazać mieszkańcom stolicy palenia papierosów na balkonie. Wielu palaczy odbierze to jako naruszenie ich swobód, ale zmęczeni dymem sąsiedzi odetchną z ulgą.
Zakaz palenia na balkonie
Renata Nitewitecka, radna Koalicji Obywatelskiej, zapowiedziała przygotowanie obywatelskiego projektu ustawy w sprawie zakazu palenia na balkonie. Obecnie pomysł stołecznej radnej jest w fazie... internetowej ankiety, w której Niewitecka zbiera opinie mieszkańców.
Zobacz też: Ile wiedzą o nas banki. Jak sprawdzić BIK i jak poprawić swoją ocenę?
- Chcemy poznać opinie mieszkańców Polski, zdobyć wiedzę o potrzebach lub obawach. Oszacować czy zdołamy zebrać podpisy pod projektem obywatelskim, który należy złożyć w Sejmie, ponieważ to tam uchwała się prawo w tym zakresie - tłumaczy na Facebooku pomysłodawczyni.
Gdzie nie wolno palić na balkonie?
Glosować można do końca sierpnia. Co potem? Wtedy ma pojawić się odpowiedni projekt ustawy, a jeśli pod tym podpisze się co najmniej 100 tysięcy obywateli, dokumentem będzie musiał się zając Sejm.
Nitewitecka tłumaczy, że docierają do niej sygnały z całej Polski. Komunikat jest prost: ludziom przeszkadzają uporczywi palacze w sąsiedztwie.
Czy takie prawo może faktycznie zostać wprowadzone? Nie byłby to precedens. Od początku roku takie przepisy funkcjonują na Litwie. Nasi wschodni sąsiedzi zastosowali jednak kompromis - żeby dany budynek objął zakaz konieczny jest wniosek co najmniej jednego mieszkańca. Warto jednak pamiętać, że Litwini nad takim rozwiązaniem debatowali od 2014 roku. Znacznie wcześniej taka inicjatywa pojawiła się w Polsce. W Rzeszowie zakazano palenia na balkonie już w 2011 roku. Decyzję podjęła jedna z tamtejszych spółdzielni, poza samym zakazem wprowadzając również konkretne kary, w tym groźbę wykluczenia z członkostwa w spółdzielni.
Podcasty
Playlisty tematyczne
