Polska Rzeczpospolita Ludowa to oficjalna nazwa państwa polskiego w latach 1952–1989. W tym długim okresie rzecz jasna sytuacja gospodarcza Polski nie była stabilna. W latach 60. zaczęły powstawać pierwsze sklepy samoobsługowe nazywane Supersamami. Ale w na początku lat 70-tych sytuacja zaczęła się pogarszać. Zaś w połowie lat 70-tych pojawiły się oznaki poważnego kryzysu gospodarczego. Tak zwana Polska Gierka (lata 1970-1980) okazywała się być zadłużonym do granic możliwości kolosem na glinianych nogach. Później było już tylko gorzej. Wraz z narastającym zadłużeniem oraz oderwaniem się cen produktów od kosztów ich wytwarzania, co powodowało pustoszenie rynku towarów konsumpcyjnych, sytuacja gospodarcza Polski pogarszała się niemal z dnia na dzień. W końcu wprowadzono stan wojenny. Codzienne zakupy przypominały walkę o ogień z czasów prehistorycznych. Choć w tamtym okresie ludziom nie było do śmiechu, bo sytuacja była dramatyczna, to dziś wielu z nich wspomina przeszłość z przymrużeniem oka. Jak zatem wyglądały zakupy w latach 80-tych?
QUIZ: Urodziłeś się w PRL? Sprawdź, co z tego czasu pamiętasz
W sklepach brakowało towaru, nawet tego pierwszej potrzeby jak...papier toaletowy. Niektóre produkty były na kartki, np. cukier czy mięso. Oczywiście posiadanie kartek nie oznaczało, że każdego dnia obywatel kupi sobie kilka plasterków szynki czy schabowego. Na dostawy trzeba było czekać. Dlatego na wiele godzin przed otwarciem sklepu ustawiała się przed nim ogromna kolejka. Kwitł wtedy handel wymienny. Czy trzeba było coś kupić czy też nie, jak było, to się brało. Najwyżej było na wymianę z sąsiadką, która akurat upolowała coś innego. - Pamiętam jak ku mojemu zdziwieniu mama wracała z pracy z...rowerem. Akurat znienacka rzucili do sklepu sportowego, więc kupiła - wspomina pani Karolina (l. 38). Na wagę złota były znajomości u kierowników sklepów. W takiej sytuacji można było liczyć na miejsce w kolejce w pierwszej piątce, a nawet na wejście do sklepu od zaplecza i wybór niezbędnego towaru, rzecz jasna w ograniczonej ilości.
W kolejce stał każdy: dziadkowie,rodzice, dzieci. Liczyła się po prostu osoba. W punktach sprzedaży kawy sprzedawcy nie dziwiło kilkuletnie dziecko proszące o torebkę mielonej arabiki. Kto nie pamięta zapachu świeżo zmielonej kawy rozchodzącego się po mieszkaniu z wielkiej płyty i słynnego zapraszania znajomych "na kawę". Rarytasem była też czekolada. Zatem dzieci musiały zadowolić się wyrobem czekoladopodobnym i twardymi landrynkami lub oblepiającymi zęby Irysami czy krówkami. Wielkiego wyboru owoców też nie było. Pomarańcze tylko na Boże Narodzenie - i to też wywalczone w Supersamie. Ewentualnie nieliczni posiadacze obcej waluty mogli wybrać się po towary luksusowe do Pewexu lub Baltony - to już był wielki świat.
Polecane: Ceny w PRL i latach 90-tych. Możesz się zdziwić
W końcu przyszły lata 1989-1990. Ustrój polityczno-gospodarczy się zmienił. Na półkach pojawiło się wszystko, czego dusza zapragnie, a do zakupów zagranicznych nowości zachęcać zaczęły kolorowe reklamy. Sprzed sklepów zniknęły kolejki. Wystarczyło mieć pieniądze, by kupić to, co się chce. Niestety, szybko okazało się, że nie każdy może sobie na to pozwolić.