Wydawało się, że wszystko działa jak należy. Kucharze pracujący w prudnickim domu pomocy społecznej składali zamówienia na produkty spożywcze, z których przyrządzali posiłki dla podopiecznych placówki. Produkty te przekazywał im magazynier, który zapisywał wydatki na zakupy w ewidencji. I właśnie tu zaczyna się oszustwo. Pracownik magazynu mijał się z prawdą. Wykazywał, że placówka wydaje na jedzenie dużo więcej, niż było w istocie. Nie wiadomo, czy pieniądze ktoś sobie przywłaszczał, czy może produkty w nadmiarze faktycznie były zakupowane, a potem „ginęły”. Faktem jest natomiast, że - tylko w zeszłym roku! - w ten sposób udało się wyprowadzić z domu pomocy aż 150 tys. zł! Tak przynajmniej wykazała kontrola przeprowadzona przez starostwo powiatowe, któremu podlega ośrodek.
ZOBACZ TEŻ: TOP 5 najbardziej zuchwałych kradzieży obrazów w historii!
Warto wskazać, że wspomniana kwota może być jeszcze wyższa. Na razie udało się przeanalizować tylko faktury za 2015 r., sprawdzane są już papiery dotyczące wcześniejszych lat, do 2011 r. włącznie (starsze dokumenty zostały już zniszczone zgodnie z przepisami). Na razie do kradzieży pieniędzy nikt się nie przyznaje. Sprawie przygląda się już prokuratura. W związku z nieprawidłowościami pracę stracił dyrektor domu pomocy, którego podpisy figurują pod częścią dokumentów, wobec których pojawiły się wątpliwości. Czy mężczyzna ma sobie cokolwiek do zarzucenia? Tego nie wiadomo. Próbowali się z nim skontaktować dziennikarze portalu nto.pl, który nagłośnił całą sprawę. Niestety, bezskutecznie.
Źródło: nto.pl
Zamiast się opiekować, kradli pieniądze. Z domu pomocy zniknęło 150 tys. zł
W instytucji takiej jak dom pomocy społecznej powinny pracować osoby obdarzone dużą empatią i czyste jak łza. Tymczasem wydaje się, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej, przynajmniej w przypadku domu pomocy w Prudniku (woj. opolskie). Jak wykazała ostatnia kontrola, tylko w ubiegłym roku z placówki wyprowadzono aż 150 tys. zł! Na czym polegał cały proceder?