Żeby wygrać, czasem warto zaryzykować

2010-03-16 1:04

Życie Roberta i Aliny Rynkiewiczów (35 l.) z Kołobrzegu (woj. zachodniopomorskie) dziś pewnie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby cztery lata temu nie postanowili go zmienić. Zdecydowali, że zaryzykują. Najpierw on wziął pożyczkę na rozpoczęcie działalności gospodarczej, potem ona. Choć nic nie gwarantowało, że im się uda, to odnieśli sukces.

Był 2005 rok. Robert Rynkiewicz był wtedy jeszcze pracownikiem firmy taksówkarskiej, ale już mocno chodziła mu po głowie myśl, że pora na zmiany. Żona nie pracowała, bo zajmowała się córeczkami: starszą Patrycją, wtedy 8-letnią i malutką dwuletnią Oliwką - Co tu ukrywać, moja pensja przestała nam wystarczać na takie życie, jakie chcieliśmy wieść – opowiada mężczyzna. Po głowie chodziło mu, aby tak jak wielu innych spakować walizkę i pojechać do pracy na Zachód. Jako taksówkarz równie dobrze mógłby jeździć i zarabiać porządne pieniądze gdzieś w Anglii albo Irlandii.

Bez pożyczki ani rusz

On jednak nie chciał zostawiać rodzinny i ukochanego Kołobrzegu. A skoro nie był w stanie wyjechać, to - uznał - musi jakoś sobie poradzić w Polsce. I wtedy w jego głowie zaświtała myśl: "a dlaczego samemu nie założyć firmy, skoro mogę jeździć dla kogoś, to mogę też na własny rachunek".

Co innego jednak postanowić, a co innego wcielić w życie. Pan Robert wiedział, że sporo ryzykuje. Ale wolał już to niż wieloletnią rozłąkę z ukochanymi i wyjazd na obczyznę.

- Zacząłem się starać o licencję. Złożyłem odpowiednie dokumenty do ratusza - opowiada.

Teoretycznie nic nie stało na przeszkodzie, aby mógł zacząć pracować na swoim. Był tylko jeden szkopuł - potrzebował własnego auta z kasą fiskalną.

- Wszystko to miałem już upatrzone, tylko potrzebowałem pieniędzy. I wtedy dosłownie życie uratował mi SKOK "Stefczyka". Tu wziąłem pożyczkę na dogodnych warunkach - opowiada.

Firma się rozwija

I tak pan Robert zrealizował marzenie – zaczął wreszcie pracować dla siebie. - Bardzo mi się to spodobało. Byłem w stanie utrzymywać rodzinę i do tego spłacać pożyczkę - opowiada. Interes kwitł jak kwiaty na wiosnę. Przedsiębiorczy mężczyzna postanowił więc rozwinąć firme.

- Uznałem, że muszę dokupić jeszcze jeden samochód. Ponieważ zdążyłem spłacić już spokojnie ponad połowę pożyczki, zdecydowałem się pożyczyć od SKOK-u trochę więcej. To było w 2008 roku. Obyło się bez problemów, skorzystałem z programu kierowanego do małych przedsiębiorstw - chwali zadowolony klient.

Z jego małej, prywatnej działalności dziś zrobiła się prężnie działająca sieć taksówek "Maxx Taxi", której pan Robert jest prezesem.


Żona idzie w ślady męża

W tym czasie córki państwa Rynkiewiczów zdążyły podrosnąć i młodsza Oliwia od września miała zacząć chodzić do zerówki dla pięciolatków do pobliskiej szkoły. Żona pana Roberta Alina uznała, że to czas, aby i ona wyszła z domu i znalazła sobie jakieś zajęcie.

Widząc, jak mąż sobie radzi na swoim, też chciałam spróbować zająć się czymś własnym. Dosłownie kilkaset metrów od naszego domu, stał pawilon handlowy do wynajęcia. Ogłoszenie wisiało może jakieś dwa tygodnie. W końcu to my na nie odpowiedzieliśmy i wynajęłam ten lokal. Wyposażyłam go i kupiłam towar dzięki pożyczce w SKOK-u Stefczyka - opowiada pani Alina, która prowadzi kiosk wielobranżowy "Ala".

Z tym kioskiem, to był strzał w dziesiątkę. Dzięki sprzedawanych w nim artykułach papierniczych, chemicznych czy choćby biletach autobusowych i prasie, pani Alina bez problemów spłaca pożyczkę i ma z czego płacić sobie pensję.

-Choć spędzam w tym kiosku całe dnie, to jednak nie zamieniłabym tej pracy na inną. Sama jestem sobie szefową, nikomu nie muszę się tłumaczyć, a cały zarobek trafia do rodzinnej kieszeni. Cóż chcieć więcej - mówi pani Alina.

Oboje małżonkowie nie żałują, że zdecydowali się na rozpoczęcie własnych działalności gospodarczych, mimo że to wiązało się z zaciągnięciem pożyczek. Są szczęśliwi, bo choć ciężko pracują, to robią to dla siebie, dla swoich dzieci. Zresztą tworzą zgrany zespół, zawsze sobie pomagają i starają się każdą wolną chwilę spędzać razem, w czwórkę.

Jak państwo Rynkiewicz zapewnili sobie sukces

Pan Robert Rynkiewicz długo jeszcze będzie pamiętał, ile zdrowia i zachodu kosztowało go zdobycie pieniędzy na rozwój własnej firmy. Z ufnością poszedł do swojego banku pożyczyć pieniądze, ale tam usłyszał: "nie ma pan zdolności kredytowej".

Zdesperowany chodził od banku do banku, wszędzie odsyłali go z kwitkiem. - Czułem już nóż na gardle, przecież nie miałem pieniędzy na auto, a w tym biznesie to podstawa - wspomina mężczyzna. - I wtedy ktoś ze znajomych polecił mi, abym spróbował w SKOK-u Stefczyka - dodaje.

- Poszedłem tam i zostałem bardzo mile zaskoczony profesjonalną, uprzejmą obsługą. To dzięki niej, dzięki tej firmie, mam dziś, to co mam. Prowadzę firmę i jestem szczęśliwy. Dostałem pożyczkę, dzięki której mogłem zacząć zmieniać swoją przyszłość – opowiada. Pan Robert skorzystał z programu "Nowa Prosta Pożyczka Gospodarcza". Jego żona Alina dzięki pomocy z tego samego SKOK-u otworzyła swój kiosk.

- Pieniądze dostaliśmy na dogodnych warunkach. SKOK nawet pozwolił mi przez dwa pierwsze miesiące tego roku nie spłacać pożyczki. Idzie na rękę, a my to doceniamy i polecamy z korzystania z usług SKOK-u innym - chwalą małżonkowie

 

www.skok.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze

Materiał sponsorowany