Pieniądze to nie wszystko - Piotr Bujak

i

Autor: Super Express Pieniądze to nie wszystko - Piotr Bujak

Inflacja 2023

Złowieszcza prognoza ekonomisty. Piotr Bujak: Inflacja jeszcze urośnie

Inflacja jeszcze wzrośnie? Będący gościem programu "Pieniądze to nie wszystko" główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak wyjaśnił, że ostatni nieznaczny spadek inflacji nie pozwoli nam uniknąć wzrostu inflacji na początku roku. Co więcej, wiele wskazuje na to, że przekroczy 20 procent, a szanse na spadek średniej inflacji w 2023 do poziomu jednocyfrowego, są bardzo małe.

Czeka nas wzrost inflacji na początku 2023 roku. Kiedy zacznie się dezinflacja?

Piotr Bujak będący gościem Huberta Biskupskiego wyjaśnił, że na początku roku zmierzymy się ze wzrostem inflacji. Listopadowy spadek wskaźnika nazwał "nieoczekiwanym" i "jaskółką, która wiosny nie czyni". Początku dezinflacji powinniśmy wypatrywać dopiero od drugiego kwartału 2023 roku. Na samym początku, nie można wykluczyć nawet 20 proc. inflacji, choć nie jest to pewne.

- Początek roku będzie trudny. Będzie efekt niskiej bazy, bo na początku tego roku weszła tarcza antyinflacyjna, co było widoczne szczególnie w lutym [...] wiemy, że częściowo tarcza będzie wycofywana, więc to podbije inflację, do tego nowe taryfy energetyczne, mimo zabiegów rządu, aby ograniczyć wzrost cen w pewnym stopniu nośniki energii będą droższe, więc inflacja na początku 2023 roku może przekroczyć nawet poziom 20 proc. Niekoniecznie musi się tak stać, ale na pewno wzrośnie względem listopadowego poziomu. Dopiero od marca i dalej w drugim kwartale, w dalszej części przyszłego roku możemy liczyć na spadkowy trend inflacji - wyjaśnia główny ekonomista PKO BP.

Czy w przyszłym roku jest szansa na jednocyfrową inflacje?

Zapytany o założenia budżetu na 2023 rok, w których przyjęto, że średnioroczna inflacja w 2023 roku wyniesie 9,8 proc. stwierdził, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Jak jednak wyjaśnił, rząd założył tak niską inflację, aby nie przeszacować wpływów z podatków, bo jak wiadomo - im wyższa inflacja, tym większe wpływy do budżetu.

- Myślę, że niestety są małe szanse na to, że inflacja średnioroczna będzie jednocyfrowa. To założenie, nie jest po to, żeby dawać nam złudną nadzieję, te założenia makroekonomiczne są po to, żeby dobrze, w bezpieczny sposób skonstruować plan wydatków państwa. W założeniach muszą być one konserwatywne - niższa inflacja, to niższe dochody z podatków, dlatego rząd powinien być ostrożny w tych założeniach. Dlatego dobrze, że ta prognoza jest niska, to daje szansę, że uda się zrealizować przyszłoroczny budżet, że deficyt budżetowy nie będzie większy niż planowano, że uda się zrealizować plan dochodowy ze strony państwa - wyjaśnił Bujak.  

Zdaniem eksperta w tym roku średnioroczna inflacja wyniesie 14-15 proc. i w 2023 roku będzie podobna, ale układ inflacji w trakcie 2023 roku może się zmienić - zaczniemy od wysokiego poziomu, a później będzie spadać. Wyjaśnił, że patrząc na spadek cen surowców energetycznych, metali przemysłowych, czy produktów rolnych może dojść nawet do gwałtownych spadków wskaźnika. Na koniec roku być może inflacja będzie jednocyfrowa (choć średnioroczna dalej będzie dwucyfrowa).

Piotr Bujak podsumowuje 2022 rok i zapowiada 2023. "Polska gospodarka jest odpoarna"

Jak wyjaśnia ekonomista, oczekiwania na 2022 rok były na pewno lepsze, ale trzeba podkreślić, że Polska wykazała się dużą odpornością na szoki gospodarcze. Choć oczywiście zmagamy się z wysoką inflacją, to dane o produkcji przemysłowej, czy budowlance nie wieszczą nam załamania polskiej gospodarki.

- Nastroje nie są najgorsze, choć wyobrażaliśmy sobie, że ten rok będzie nieco lepszy. Bo podwyższona inflacja, wybuch wojny na Ukrainie bardzo skomplikował układankę świata, lokalna sytuacja gospodarcza też bardzo i na pewno najbardziej uwiera nas mocne tempo wzrostu cen. Ale jeśli chodzi o sytuację na rynku pracę, na odporność Polski na różne recesyjne zjawiska, na różne szoki, to jest całkiem nieźle - mówi Bujak. 

Ekspert przyznał, że w 2023 roku nie można wykluczyć ujemnego PKB, ale będzie to również efekt wysokiej bazy, rynek pracy powinien być odporny na negatywne zjawiska gospodarcze, ponadto płace mają rosnąć w dwucyfrowym tempie (choć nie będą nadążać za inflacja). Jego zdaniem, nie będziemy odczuwać spadku PKB jako faktycznej recesji, która w wielu innych gospodarkach może mieć miejsce. 

Pieniądze to nie wszystko. Piotr Bujak
Sonda
Obawiasz się kryzysu w 2023 roku?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze