Związkowcy będą protestować. Chodzi m.in. o emerytury stażowe
Inflacja czy wysokie ceny energii to teraz dla Polaków główne powody do zmartwień. Członkowie partii “Solidarność” zadeklarowali, że wyjdą na ulice i będą protestować. Domagają się nie tylko niższych cen, ale żądają także lepszej pensji dla pracowników budżetówki, pracowników samorządowych czy ludzi kultury. W przyszłym roku związkowcy oczekują podwyżek w wysokości 20 proc. Według tego, co zapowiadał rząd, podwyżki mają sięgnąć poziomu 7,8 proc. Postulują przyjęcie ustawy dot. emerytur stażowych. Chcą, by limit przepracowanych lat wynosił 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn, a nie jak proponuje rząd - odpowiednio 39 lat i 44 lata. Członkowie partii “Solidarność” wytykają błędy rządowi.
Marek Lewandowski, rzecznik prasowy NSZZ “Solidarność” w rozmowie z portalem money.pl przyznał, że mimo prób dojścia do porozumienia, propozycje rządu zdają się być niewystarczające, a prośby partii niebrane pod uwagę. Marek Lewandowski mówi jasno, że jeżeli problemy nie zostaną rozwiązane, “Solidarność” wyjdzie na ulicę protestować. - Bardzo niedobrze mieć “Solidarność” za przeciwnika - ostrzegają partię rządzącą.
Zdaniem partii, rząd nie tylko nie rozwiązuje problemów, ale także je odwleka. Dotyczy to m.in. emerytur stażowych. Jakiś czas temu minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg informowała, że projekty dot. emerytur stażowych będą analizowane jesienią. Na chwilę obecną jednak nic nie wskazuje, by cokolwiek w tej sprawie było analizowane. A przynajmniej tak wskazują związkowcy.