Biznes nie dla początkujących przedsiębiorców, ale dla osób doświadczonych i przede wszystkim dobrze rozeznanych w realiach rynku. Niebagatelną rolę pełni w nim biegłe posługiwanie się językiem franczyzodawcy. W przeciwnym wypadku niezbędne będzie wynajęcie tłumacza, aby żaden aspekt omawianych warunków, a w dalszej kolejności podpisanej umowy, nie umknął polskiemu przedsiębiorcy. Nie ma co ukrywać, że jest to biznes ryzykowny, nie tylko ze względu na barierę językową. W razie powodzenia wiążące się często z korzyściami większymi niż w przypadku tych z grubo ponad 100 zagranicznych sieci, które rozwijają się na polskim rynku poprzez franczyzę.
Zobacz koniecznie: Zarabiaj na maszynach z przekąskami
W przypadku franczyzy sprowadzonej z zagranicy, poza sprawą oczywistą, czyli widokami na sukces rynkowy wybranego konceptu czy wręcz nieznanego w Polsce pomysłu na biznes, ważne są dwie rzeczy. Jaka kwota inwestycji jest niezbędna aby takie przedsięwzięcie rozpocząć, a także jakiego rodzaju wsparcie, poza know-how, zapewni przedsiębiorcy franczyzodawca.
Odbiorca, to podstawa
Sprowadzenie innowacyjnego konceptu z zagranicy zawsze wiąże się z ryzykiem, że biznes w naszych realiach okaże się nietrafiony, po prostu nie znajdując odbiorców. Dlatego zanim sięgniemy po pomysł wyłącznie dla fascynatów lub usługę mało u nas popularną, a tym bardziej nieznaną, należy w miarę możliwości zorientować się, czy klientów nie będzie zbyt mało aby firma stała się opłacalna. Ewentualnie, czy rodzimym klientom w ogóle mają szansę spodobać się sprzedawane przez nas produkty lub oferowane usługi. Warto więc sprawdzić, co zapewniło sukces interesującego nas przedsięwzięcia za granicą. Zasięgając informacji, nie można ulegać pozorom.
Może się bowiem zdarzyć, że zagraniczna firma, oferująca nieznane jeszcze u nas usługi, stwarza ułudę sukcesu, np. zamieszczając pełne rozmachu reklamy, nie korespondujące z wymiernymi osiągnięciami finansowymi. Szukając i wybierając firmę mogącą nam dostarczyć informacji niezbędnych do prowadzenia takiej samej działalności, powinno się kierować tendencjami na rynku, a nie oryginalnością pomysłu. Trzeba przeanalizować, podpierając się danymi, czy w Polsce w chwili wejścia na rynek, będzie popyt na ofertę.
Znaleźć chętnego
W przypadku franczyzy sprowadzonej przez polskiego przedsiębiorcę z zagranicy, ma miejsce odwrócenie typowej sytuacji, kiedy to franczyzodawca starając się pozyskać nowe rynki, wkracza na teren Polski. W tym wypadku to polski przedsiębiorca szuka dla siebie na zewnątrz niszowego lub nieznanego w kraju biznesu, który ma szansę dobrze się u nas rozwinąć, zbierając profity wiążące się z nowością.
Jest dużo prościej, jeśli przedsiębiorca znajdzie firmę, która już planuje wkroczenie na Polski rynek i szuka tu przedstawicieli mogących z nią współpracować. W takim wypadku potencjalny franczyzodawca dysponuje już prawdopodobnie badaniami naszego rynku albo jest w ich trakcie. A to oznacza, że żmudną część wstępnej pracy mamy z głowy.
Dzisiaj, w dobie internetu, kiedy wiadomości o innowacjach wprowadzanych na świecie bardzo szybko się rozprzestrzeniają, trudno znaleźć za granicą firmę robiącą coś, co u nas byłoby absolutną nowością, pozwalając nam stać się pionierami, z reguły nie tylko przecierającymi szlaki, ale i (jako „oryginał") przyciągającymi więcej klientów niż późniejsi naśladowcy.
Sięganie po wybraną przez siebie franczyzę za granicę nie jest niczym wyjątkowym i nie dotyczy wyłącznie uruchamiania biznesów innowacyjnych i jeszcze u nas niepopularnych. Niektóre sieciowe firmy zagraniczne, np. Szkoły Muzyczne Yamaha, działają w Polsce tylko poprzez naszych niezależnych przedsiębiorców, nie mając własnych placówek.
Czytaj też: Słowa i znaki na wagę złota. Sprawdź jak walczą o nie wielkie firmy
Przedsiębiorcy, którzy zdecydują się na nowatorską, oryginalną działalność franczyzową, muszą jednak zdawać sobie sprawę, że franczyza zawsze wiąże się z potrzebą dużego zaangażowania franczyzobiorcy, ponieważ bez pozyskania odpowiedniej liczby klientów, pozwalającego wypracować stosowny zysk, przedsięwzięcie mija się z celem. W wypadku innowacyjnej działalności franczyzowej ten wymóg staje się znacznie poważniejszy.
Znajomość branży
Czy w wybranej branży trzeba mieć doświadczenie? Czasem można je zrównoważyć zaangażowaniem, szczególnie jeśli stoi za nim autentyczna pasja, jak w przypadku rodzajów działalności, którymi polski franczyzobiorca po prostu się zachwycił. Może tak być np. wtedy gdy franczyzodawca oferuje dobry ekologiczny produkt, nieznany na polskim rynku. Jednak w dziedzinach takich jak np. specjalistyczne usługi, wymagające stosowania produktów nieznanych dotąd na naszym rynku, znajomość branży powinna być podstawą. Doświadczenie jest bezcenne, bo dzięki niemu można na bieżąco dostosowywać usługę do wymagań polskiego klienta. Powiedzmy, że grupą, do której adresowany jest produkt lub usługa są wędkarze hobbyści, czy miłośnicy sportów ekstremalnych. Nie byłoby korzystne dla rozwoju firmy, gdyby właściciel nie rozumiał hermetycznych pojęć używanych przez klientów rozprawiających o swojej pasji. Owszem, w większości przypadków można się tego szybko nauczyć, ale doświadczony klient szybko rozpozna udawanego fachowca, jeszcze szybciej tracąc zainteresowanie. Najlepiej jeśli z osobą oferującą towar czy usługę rozumie się niemal bez słów, wtedy jest skłonny wracać, a co najważniejsze – zaufać oferowanym nowościom.
W przypadku działalności franczyzowej o nieprzetartej na rodzimym rynku ścieżce, może też nie mieć zastosowania ogólna, dotycząca franczyzy, prawidłowość, dotycząca koniecznych nakładów. O ile w przypadku typowej franczyzy, gdy parę przecznic dalej znajduje się sklep albo punkt usługowy współpracujący z tym samym, znanym powszechnie franczyzodawcą, duży nakład finansowy nie jest konieczny do wprowadzenia biznesu na rynek, o tyle w przypadku działalności, dla której polski rynek jest niemal dziewiczy, a niekiedy zupełnie nietknięty, nie jest to takie oczywiste. Reklama, akcje ulotkowe, rozdawanie lub rozsyłanie próbek produktu, to przedsięwzięcia niezbędne, pochłaniające dużo środków. Co więcej, mogą one wymagać, i przeważnie wymagają, zatrudnienia dodatkowych pracowników, co też pochłania dodatkowe środki. Liczenie na to, że przechodnie wstąpią do oryginalnego franczyzobiorcy z ciekawości, zachwycą się produktem i odtąd będą wracać, ociera się o fantazję.
Choć w przypadku wyjątkowo atrakcyjnych produktów nie jest to scenariusz niemożliwy. Taki sukces może odnieść np. współpraca franczyzowa z bardzo atrakcyjną, nieznaną firmą odzieżową lub kosmetyczną. Tu jednak trzeba się liczyć z tym, że początkowe wrażenie dużego sukcesu, wiążące się z zainteresowaniem klientów czymś oryginalnym, czego powszechnie nie nosi ulica lub czego nie używają znajomi, szybko może się skończyć. Najlepszym dowodem są tłumy w nowo otwartych sklepach słynnych marek, które pojawiły się w Polsce i stopniowe rzednięcie szeregów chętnych, orientujących się z czasem, że np. „w Londynie jest taniej", przechodzące następnie w walkę o klienta. Ze znalezieniem na własną rękę oryginalnego produktu za granicą, wiąże się potencjalnie pewna bardzo istotna korzyść. Jest to szansa, w razie powodzenia, na to, że polski przedsiębiorca stanie się na rodzimym rynku osobą rozwijającą nową sieć franczyzową, we współpracy z zagraniczną firmą, której produkt do nas sprowadził.
To tylko formalność
Aby zarejestrować działalność gospodarczą, trzeba pobrać (ze strony ePUAP.gov.pl) formularz CEIDG-1, na którym zgłasza się firmę do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, ZUS/KRUS, urzędu skarbowego i urzędu statystycznego. Firmę można także zgłosić w urzędzie gminy. Formularz CEIDG-1 służy do wyboru określonej formy opodatkowania (liniowo, ryczałtem lub karta podatkową) i wskazania sposobu prowadzenia rachunkowości.
Ubezpieczonych pracowników należy zgłosić do ZUS-u (od daty zatrudnienia - 7 dni). Mając kwalifikowany podpis można to zrobić zdalnie. Płatnicy VAT muszą mieć konto bankowe. Do wniosku o otwarcie rachunku dołącza się potwierdzenie prowadzenia działalności gospodarczej.
Nowość daje zarobić
Bartosz Liszkowski trzy lata temu ściągnął do Polski markę Ziebart, amerykański koncern z branży motoryzacyjnej. Teraz jest prezesem polskiego oddziału Ziebart Polska, a Amerykanie są przekonani, że powtórzą w Polsce sukces, jaki firma odniosła w innych krajach.
Sprawdź również: Korposzczury, lemingi i trybiki w maszynie. Dlaczego ludzie pracują w korporacjach
– Nowość daje zarobić, ale zanim trafi do świadomości klienta, trzeba sporo cierpliwości i środków, żeby go wyedukować i przekonać o zaletach oferowanego produktu. Nie od razu wystartowałem z franczyzą. Najpierw trzeba było sprawdzić, czy Ziebart ma rację bytu na polskim rynku. Uznałem, że w Polsce będzie popyt na usługi firmy Ziebart. Rośnie status majątkowy Polaków co widać po niezłych samochodach. Jeśli stać kogoś na nowy samochód, stać go również na jego ochronę. Kwestia tylko dotarcia do klienta – mówi Bartosz Liszkowski.
Poszukiwania pomysłu na biznes wciągnęły Bartosza Liszkowskiego. Dla niego była to również szansa na coś nowego. W końcu trafił na Ziebart International, amerykański koncern z branży motoryzacyjnej, który specjalizuje się w renowacji samochodów, ochronie ich powierzchni lakierowanych oraz autodetailingu – dokładnym, wręcz pedantycznym czyszczeniu używanych samochodów w środku i na zewnątrz, by odwzorować stan „salonowy" aut.– Firma już od jakiegoś czasu planowała rozwój w naszym kraju. Szukała przedstawiciela, który poprowadzi jej rozwój. Informacje na jej temat znalazłem w internecie na portalu Franchising.pl. Negocjacje dotyczące współpracy trwały cztery miesiące. W Turcji odbyliśmy spotkanie referencyjne z szefami firmy, podczas którego omawialiśmy warunki rozwoju w Polsce – mówi Bartosz Liszkowski.
Jak się okazało nasz kraj był dla nich mocno egzotyczny. – Przedstawiciele firmy nie rozumieli tutejszych realiów, potrzeb klienta, czy jego siły nabywczej, przez co był problem m.in. z oszacowaniem cen za usługi. Z drugiej strony nasz rodzimy klient nie jest łatwy. W Polsce badamy dopiero rynek i edukujemy odbiorcę pod kątem pielęgnacji samochodów. Obecnie Polacy dbają o samochód najczęściej wtedy, gdy jest nowy. Dotychczas w naszym kraju nie było zaawansowanych usług związanych z pielęgnacją, renowacją, czy ochroną aut. Jesteśmy pierwsi, ale dopóki nie rozwiniemy sieci placówek w Polsce, zasięg wiedzy o Ziebarcie będzie lokalny. Chcemy by ludzie przekonali się, że dbanie o samochód to nie tylko wizyta w myjni raz na miesiąc, ale coś więcej i to za przystępną cenę.