Dress code – nie taki straszny
Odpowiedni garnitur i garsonka, firmowe uniformy, długie spodnie i długie rękawy – części pracowników tego typu strój może kojarzyć się z dyskomfortem - zwłaszcza w okresie wakacyjnym. Jak jednak pokazują wyniki raportu Pracuj.pl, aż 55 proc. badanych Polaków pozytywnie ocenia zjawisko dress code. Z niechęcią postrzega je tylko 15 proc. z nich.
ZOBACZ TEŻ: Rozmowa kwalifikacyjna. Tych rzeczy zawsze unikaj, gdy starasz się o pracę
Jak pokazuje jednocześnie raport Pracuj.pl, firmowe polityki ubioru dla znacznej części badanych nie należą jeszcze do kluczowych czynników, branych pod uwagę przy wyborze pracy. Ponad połowa z respondentów (51 proc.) twierdzi, że informacja o dress code nie miałaby żadnego wpływu na ich chęć pracy w firmie, do której aplikują. 27 proc. ankietowanych bardziej chciałoby pracować w firmie z góry ustalonymi zasadami ubioru, a 22 proc., że zmalałaby ich chęć rekrutacji do pracodawcy, u których jest ściśle obowiązująca etykieta stroju.
Dress code – czyli co?
Czy jednak każdy z nas rozumie dress code podobnie? Badani Polacy w aż 7 na 10 (71 proc.) przypadków deklarują, że w idealnym miejscu pracy powinna istnieć swoboda ubioru – jednak z zachowaniem określonych granic i zasad. Tylko co piąty badany jest zwolennikiem bardziej ścisłego dress code, a co dziesiąty – pełnej swobody ubioru. Wyniki mogą więc wskazywać, że specjaliści są zwolennikami umiarkowania w zakresie zawodowej garderoby.
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Nieudana rekrutacja może kosztować firmę krocie!
A jak wygląda pod tym kątem biurowa rzeczywistość? Wyraźnie częściej, niż w przypadku oczekiwań badanych, zdarzają się w ich miejscach pracy zarówno odgórny dress code (22 proc.), jak i całkowita swoboda ubioru (29 proc.). Połowa respondentów deklaruje, że w ich miejscu pracy dobór stroju jest swobodny, ale powinien mieścić się w ustalonych granicach i zasadach.
Tak czy inaczej, ściśle sformalizowany dress code jest dziś już rzadkością. Skąd bierze się wyraźne rozluźnienie etykiety stroju w polskich biurach? Michał Kędziora, znany także jako Mr Vintage – ekspert mody męskiej i autor popularnego bloga o tej tematyce – dużą rolę przypisuje w tym procesie mieszaniu się zmian na rynku pracy, w obyczajach i świecie mody.
- Poluzowanie zasad ubioru widać zwłaszcza w pewnych branżach, które dotychczas były uważane za dość konserwatywne w tej kwestii. Przykładem jest chociażby branża telekomunikacyjna. Jeszcze kilka lat temu pracownicy salonów sprzedaży i biur obsługi klienta musieli nosić garnitur, koszulę i krawat, a dzisiaj większość telekomów daje tym pracownikom firmowy t-shirt z logotypem. Taki strój ma budować bliższą relację pomiędzy doradcą, a przeciętnym “Kowalskim”, który jednak rzadko chodzi w garniturze. Drugi powód rozluźnienia etykiety ubioru to odzwierciedlenie tego, jak zmienia się moda w ostatnich dekadach. Staje się mniej konserwatywna, mocno czerpie inspiracje ze sportu, ze stylu ulicy. To widać także w kolekcjach marek, których podstawowym produktem jeszcze kilkanaście lat temu był garnitur. Dziś staje się on strojem na wyjątkowe okazje. Codzienny strój do pracy trudno za taki uznać. Trzecim powodem jest obecna pozycja pracownika na rynku pracy, który w coraz większym stopniu dyktuje warunki. Pracodawcy, chcąc go zatrzymać lub pozyskać, muszą ulegać pewnym naciskom. Niektórych pracowników zniechęca firmowy dress code, bywa więc tak, że w tej kwestii pracodawcy odpuszczają – mówi Michał Kędziora, autor bloga Mr Vintage.
- Niegdyś praca w biurze nieraz wiązała się ze ściśle normowanymi zasadami, podstawowym strojem w wielu biurach był garnitur dla panów, oraz garsonka dla pań. Przez lata uległo to przeobrażeniu. Oczywiście, nadal cześć zawodów obowiązuje sztywny dress code. Jednak większość z nas może pozwolić sobie na nieco mniej formalny, lżejszy ubiór, szczególnie jeśli wykonujemy zawód kreatywny. Strój formalny coraz częściej staje się elementem konwencji spotkań biznesowych czy oficjalnych wydarzeń, niż całej pracy - mówi Konstancja Zyzik, Manager ds. Pozyskiwania Talentów i Rozwoju Umiejętności w Grupie Pracuj.
CZYTAJ TAKŻE: Karty sportowe, opieka medyczna czy... udział pracodawcy w PPK Tak walczą o pracowników
Gdzie krawat, a gdzie trampki
Otwartość korporacji i dużych firm na różne style ubioru i życia rośnie. Jednak to wciąż właśnie one najczęściej kojarzą się badanym Polakom z bardziej ścisłym dress code. Według respondentów polityka ubioru panuje częściej w dużych, zagranicznych firmach. Częściej kojarzą ją z specyficznymi branżami, których sposób działania wymaga od pracowników nienagannego wyglądu o określonych wymogach. Co ciekawe badani uważają też, że określony dress code częściej jest obecny w prywatnych firmach, niż u państwowych pracodawców.
- Bez wątpienia przykład idzie od prezesów i przedstawicieli wielkich zagranicznych firm, takich jak Facebook, Amazon czy Apple. Kilka lat temu styl ubioru Steve Jobsa – jeansy, czarny golf i buty New Balance - przyczynił się do powstania stylu normcore, jako manifestacji autentyczności i tego, że najważniejsze jest to, co w głowie. Z drugiej strony wciąż wiele organizacji stawia na bardziej klasyczny strój. Powinniśmy brać to pod uwagę zarówno wybierając pracodawcę, jak i naszą garderobę, rozpoczynając dzień pracy – podsumowuje Konstancja Zyzik.