- Do fabryk sprzętu AGD we Wronkach muszę szukać ludzi w promieniu ok. 150 km od zakładu. Rynek się zmienia, jest wydrenowany, firmy muszą podnosić wynagrodzenia. Potwierdzają to również informacje o podnoszeniu płac pracowników chociażby przez sieci handlowe. Nie mówię, że powinniśmy teraz podnieść płacę minimalną do 2,8 tys. zł, ale tak naprawdę – i tego życzę wszystkim Polakom – osób pracujących na minimalnych stawkach pewnie będzie coraz mniej z racji tego, że jest tak gigantyczne ssanie na rynku pracy i firmy muszą podnosić wynagrodzenia - mówi prezes Work Service Maciej Witucki.
Czytaj koniecznie: Szansa na pracę marzeń. Zarobki jak za granicą, a zatrudnienie w Polsce
Dodaje, że już dziś na etatowej pensji minimalnej zarabia się ok. 11,4 zł na godzinę i powątpiewa czy plany rządu z wprowadzeniem minimalnej stawki godzinowej na poziomie 12 zł, "nadążają za tym, co już dzieje się na rynku".
Za jeden z problemów na rynku pracy prezes Work Service uważa "niedopasowanie edukacyjne". - W skali mikro za przykład może stanowić mój znajomy, który skończył wyższą, prywatną szkołę i zdobył dyplom z marketingu i zarządzania. A dziś nie może znaleźć satysfakcjonującej pracy i jest jedną z osób pracujących za pensję minimalną - wyjaśnia.
Sytuację bezrobotnego z dyplomem porównuje do spawacza, który potrafi obsługiwać obrabiarkę cyfrową albo do średnio wykwalifikowanego pracownika budowlanego. - (Wówczas - red.) bez problemu znalazłby pracę i w dodatku zarabiałby dwa, a może nawet trzy razy więcej niż teraz. I tu - w dyskursach polityków - wraca temat rehabilitacji kształcenia zawodowego. Ono musi wrócić, ale nie na takim poziomie, z jakim kojarzy się osobom z mojego pokolenia. Potrzebujemy dobrego szkolnictwa zawodowego - stwierdza Witucki.
Źródło: PulsHR.pl