Hubert Biskupski

i

Autor: ARCHIWUM

Hubert Biskupski: Złoto dla naiwnych

2012-09-24 4:00

Afera Amber Gold obnażyła, jak bezradne jest nasze państwo wobec cwaniaków, którzy żerują na Bogu ducha winnych ludziach. Gdy pojawiły się pierwsze informacje, że Amber Gold nie wypłaca należnych klientom pieniędzy, w internecie zaroiło się od "życzliwych" komentarzy wobec tych, którzy w tym parabanku ulokowali swoje oszczędności. "Frajerzy", "naiwni", "chciwcy, którzy połasili się na wysoki procent", "trzeba było czytać umowę przed podpisaniem", "trzeba było prześwietlić tę spółkę". Pominę inwektywy i skupię się na cennych radach internautów i nie tylko ich.

To oczywiste, że trzeba czytać umowę, zanim się ją podpisze. Niestety, często są one tak skonstruowane, że nawet po wnikliwej analizie pozostają wątpliwości. I to wcale nie tylko w przypadku parabanków. Brak zabezpieczenia BFG i ostrzeżenie KNF? - tak, to powinny być sygnały ostrzegawcze. Ale KNF ostrzegał przed firmą pana Plichty nie tylko w Internecie. Złożył nawet doniesienie do prokuratury. Tyle tylko że ta aż trzykrotnie umarzała postępowanie w tej sprawie i nawet nie przygotowała jakiejkolwiek ekspertyzy. Ciekawe, czy prokuratorzy, którzy nie chcieli się zagłębiać w tajemniczą działalność szemranego biznesmena, zrobili to przez swoje ograniczenie intelektualne czy lenistwo? A może wcale nie była to głupota ani lenistwo...

Wydawać by się mogło, że obywatel ma prawo oczekiwać, że zarejestrowana i działająca podobno legalnie spółka nie zniknie z jego oszczędnościami. Historia Amber Gold dowodzi, że nie może. Zawiodła prokuratura, zawiódł UOKiK, a nadzór bankowy, jak pokazało życie, miał zbyt mało kompetencji, by ukrócić tego typu działalność. Skoro w żadnej mierze nie można liczyć na instytucje państwa, klientom instytucji finansowych nie pozostaje nic innego jak traktowanie każdej z nich jak potencjalnego oszusta. Że co? Że to chore? Może i tak, ale jakoś trzeba sobie radzić w tym chorym państwie.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze