Niespełna 20 lat temu rozpoczął się proces sądowy między Markiem Isańskim a Urzędem Skarbowym. Przez błędy fiskusa jego firma zbankrutowała. Udowodnienie skarbówce winy zajęło biznesmenowi wiele lat. Warto jednak było wejść na drogę postępowania sądowego, ponieważ na jego konto wróciło 7 mln zł odsetek. Teraz przedsiębiorca domaga się odszkodowania, które zrujnowałoby niejedną korporację. Uniwersyteccy biegli zasugerowali, że Marek Isański może liczyć na 800 mln zł rekompensaty. Sam biznesmen wystąpił o dużo niższą kwotę – 157 mln złotych.
Może zainteresować cię także: Prawie co drugi młody Polak chce emigrować. Wolą wyjechać niż zapożyczać się w kraju [WIDEO]
Prokurator Generalny z Zielonej Górze, który zajmuje się sprawą Isańskiego, zakwestionował wyliczenia obu stron. Podważył opinię Instytutu Łódzkiego, ponieważ nie widnieją na niej podpisy wszystkich pracowników instytucji.
Według Isańskiego wycenę szkody Prokuratura Generalna w Zielonej Górze zleciła biegłemu, który od wielu lat przygotowuje opinie na zlecenie organów państwowych. Po zaciągnięciu opinii eksperta, który przez ponad pół roku zajmował się jego przypadkiem, przedsiębiorca wystąpił o 157 mln zł odszkodowania. Według niego powołany przez prokuraturę specjalista zrobił obliczenia w 6 dni. Zespół biegłych reprezentujących Skarb Państwa wyliczył kwotę, która sześciokrotnie przewyższa roszczenia biznesmena.
Przeczytaj również: 12 zł za godzinę tylko dla wybranych. Czy ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę to kolejny bubel?
Fiskus zajął rachunki Marka Isańskiego, a negatywne informacje na temat jego firmy trafiły do banków, dostawców i mediów. Teraz biznesmen chce oczyścić swoje dobre imię i udowodnić dzieciom, że nie jest przestępcą.
Źródło: money.pl