Program „Dobry start” to kolejna propozycja Prawa i Sprawiedliwości, która (podobnie jak „Rodzina 500 plus”) pomaga choć w niewielkim stopniu wyrównać szanse biedniejszych rodzin. Właśnie od tego roku rodzice uczniów, którzy nie ukończyli 18-go roku życia mogą składać wnioski o dofinansowanie na wyprawkę szkolną w postaci jednorazowej wypłaty 300 złotych na ucznia.
Tyle tylko, że już w roku szkolnym 2017/2018, zgodnie z badaniami CBOS, przeciętnie wydawali na jedno dziecko 649 złotych, co przy aktualnej inflacji (2 proc.) oznacza, że w tym roku będzie to już 662 złote. Czyli mimo programu „Dobry start” i darmowych podręczników rodzice i tak będę musieli zapłacić średnio po 362 złote z „własnej kieszeni” na każdą ze swoich uczących się pociech.
Można zawsze podnieść zarzut, że to średnia, czyli dla wielu osób jest zawyżona. Jednak w badaniach CBOS zaledwie 18 proc. rodziców mieściło się w wydatkach do 300 złotych na wyprawkę dla jednego dziecka. Aż 24 proc. deklarowało kwotę na poziomie 400-500 złotych, a 20 proc. na jednego ucznia wydawało 900-1000 złotych! Oznacza to, że 300 plus zadowoli zaledwie 1 na 5 rodzin.
Rzecz jasna, można też powiedzieć, że ta średnia to przecież nie dużo. Ba, nawet „Business Insider Polska” stworzył najtańszy pakiet dla ucznia za 355 złotych (czyli rodzice dokładaliby „tylko” 55 złotych), w którym znalazły się wszystkie niezbędne do nauki rzeczy.
W teorii, bo w praktyce szkoły pełne są dodatkowych, ukrytych opłat. To np. często spotykane fundusze na wycieczki szkolne (opłacane jak abonament – na cały rok albo co miesięcznie), opłaty za szkolne obiady (od 3 do 7 złotych za posiłek dla jednego ucznia w szkołach publicznych), które także można zapłacić „za rok” czy nawet fundusze na poszczególne pracownie, by sprzęt był jak najnowszy.
Dodatkowo my sami sprawiamy, że wyprawka szkolna jest tak wielkim obciążeniem domowego budżetu. Wszystko przez konsumpcjonizm – my kupujemy sobie „dla prestiżu” coraz to lepsze smartfony, samochody, telewizory czy markowe ubrania, a dzieci to podpatrują i w szkole też zaczynają się przechwalać. By nie zostać odrzuconym przez rówieśników, dziecko także domaga się zakupu tego, co zobaczył u kolegów i koleżanek w szkole.